Stany Zjednoczone mają ogromny problem z używaniem broni palnej, o czym raz na jakiś czas przypomina kilka lub kilkadziesiąt ofiar strzelaniny w miejscu publicznym. Kiedy po raz czternasty Barack Obama składał kondolencje rodzinom ofiar masowych strzelanin, nazwał to w mediach „smutną rutyną” swojej pracy. Mimo przytłaczających statystyk i kolosalnej liczbie ofiar, w USA wcale nie ogranicza się dostępu do broni, a sama debata nad zmianą prawa jest tłumiona przez stowarzyszenia reprezentujące wielomiliardową branżę handlu bronią i miliony osób, dla których broń jest pasją. Pytanie nasuwa się samo — czy istnieje jakakolwiek szansa, aby ograniczyć liczbę masowych strzelanin USA?
Ogólny obraz
Rocznie w strzelaninach w USA ginie ponad 30 tys. Amerykanów. Po każdej tragedii temat ograniczenia dostępu do broni wraca do Waszyngtonu, a propozycje zmian przegrywają z ludźmi, którzy uważają prawo swobodnego dostępu do broni palnej za świętość. Jako podstawę podaje się oczywiście drugą poprawkę do amerykańskiej konstytucji (część Bill of Rights z 1791 roku) — gwarancja „prawa do posiadania i noszenia broni”. Ponadto, jak już wcześniej napisałem, dla dużej części Amerykanów jest to rodzaj hobby. Sektor produkujący broń palną i amunicję konsumencką jest wyceniany na 13,5 mld dolarów, co roku osiągając zysk rzędu 1,5 mld dolarów (statystyki te nie obejmują wojska, policji itd.). Co odrobinę komiczne i jednocześnie tragiczne — największym sprzedawcą broni w Stanach jest Walmart, czyli supermarket, w którym oprócz żywności można znaleźć po prostu wszystko. Ponadto co weekend w Ameryce odbywa się ponad 100 targów broni palnej, tzw. gun shows. Pomimo tak szerokiej dostępności broni, szczególnie w niektórych stanach, legalnie ma ją tylko ok. 13 milionów Amerykanów. Ciekawostką jest to, że policjantów w USA jest prawie 10 razy mniej. W praktyce połowa broni należy do 3 proc. populacji, a większość Amerykanów nie ma żadnej broni. Dlatego w sondażach opinii większość Amerykanów popiera ograniczenie dostępu do broni.
Za i przeciw
Za ograniczeniem dostępności do broni przemawiają także badania naukowe, pokazujące, że mniej broni palnej to mniej przypadkowych ofiar. Gdy część stanów wprowadziła zakaz posiadania broni przez osoby skazane za przemoc domową, zabójstwa partnerów spadły średnio o 10 proc. (wg. Annual Review of Public Health). Jak pokazał Daniel Webster z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w 2007 roku, pięć lat po tym, jak stan Missouri zniósł obowiązek uzyskania licencji na posiadanie broni palnej, zabójstwa z jej udziałem wrosły o 25%. Tylko w 2015 roku aż 15 opublikowanych badań potwierdziło, że broń w domu podwaja ryzyko śmierci na skutek postrzelenia (zestawienie przygotowali redaktorzy Scientific American).
Co na ten temat mają do powiedzenia obrońcy drugiej poprawki? Najczęściej przywołują statystykę, że samo posiadanie broni w USA koreluje z mniejszą liczbą zabójstw. Tymczasem jest to zbieżność czysto przypadkowa: najwięcej właścicieli broni mieszka na obszarach wiejskich, gdzie przestępstwa w takich kategoriach są rzadkością. Po uwzględnieniu tych uwarunkowań powraca spodziewany wynik, że większa liczba pistoletów to większa liczba ich ofiar. Kolejnym argumentem zwolenników posiadania broni jest statystyka pokazująca, że w przeciągu ostatnich 10 lat, pomimo wzrostu sprzedaży broni palnej, wskaźnik przestępczości w Stanach spada. Jednak, jak pokazał ekonomista Mark Duggan z Uniwersytetu Stanforda, systematycznie maleje liczba gospodarstw domowych, które mają jakąkolwiek broń palną, a rośnie koncentracja posiadania broni. Dlatego nie należy interpretować tych dwóch rozbieżnych trendów jako dowodu na brak korelacji: przestępczość spada w związku z mniejszą liczbą gospodarstw posiadających broń.
Często przytaczanym argumentem jest też prawo do obrony. Jest to wielokrotnie obalany naukowo mit, że mając broń palną obronimy się np. przed terrorystą — w takich sytuacjach broni potrafią użyć jedynie wyszkoleni obywatele, np. byli policjanci, reszta ucieka, bo tak reaguje nasz organizm. Wielu Amerykanów wskazuje też na bezpieczeństwo w oddalonych od siebie na mile ranczach — w takim przypadku, kiedy wokół nie ma sąsiadów, służb ani nawet ulicy, trudno nie przyznać im racji. Najczęstszym jednak argumentem, szczególnie w stanach tworzących tzw. Bible Belt, jest to, że obywatele USA nie chcą, aby broń mieli tylko tzw. G-men (Government Men), czyli pracownicy rządowi (chodzi głównie o agentów FBI). Dla wielu Amerykanów 1860 rok nie był tak dawno, jak mogłoby się wydawać.
Poza starannie dobieranymi argumentami i statystykami zwolennicy posiadania broni i obrońcy drugiej poprawki mają też specjalną organizację pod nazwą NRA (National Rifle Association), składającą się z 5 mln członków, która sprzeciwia się każdej próbie zaostrzenia regulacji. NRA przekazuje rocznie miliony dolarów do komitetów i fundacji kongresmenów z nadzieją, że zagłosują oni przeciwko restrykcjom. Stowarzyszenie grozi politykom zabraniem funduszy i utratą poparcia milionów Amerykanów gotowych oddać głos na polityka, który obieca im podtrzymanie prawa do posiadania nawet absurdalnie dużej liczby zabójczych zabawek.
Jak zmieniała się liczba zgonów w wyniku użycia broni palnej na przełomie ostatnich lat?
Liczba zgonów w wyniku użycia broni palnej w 2017 roku wyniosła 39 773, co jest najniższą wartością od 1968, najwcześniejszego roku, z którego CDC (Centers for Disease Control and Prevention) posiadają dane online. Było to nieco więcej niż 39 595 zgonów odnotowanych w poprzednim roku szczytowym — 1993. W ostatnich latach wzrosła liczba zabójstw i samobójstw z użyciem broni. Ta pierwsza wzrosła o 32% w latach 2014-2017, podczas gdy druga rosła co roku w latach 2006-2017 (ogólny wzrost o 41%). Samobójstwa z bronią osiągnęły najwyższy odnotowany poziom w 2017 roku. Jednak liczba zabójstw z użyciem broni pozostała znacznie poniżej szczytu w 1993 r., kiedy to popełniono 18 253 zabójstwa z użyciem broni palnej— i kiedy ogólny poziom brutalnych przestępstw w Stanach Zjednoczonych był znacznie wyższy niż obecnie.
Jak kształtuje się współczynnik zgonów spowodowanych użyciem broni w wybranych, „skrajnych” stanach?
Liczba ofiar zabitych z użyciem broni różni się znacznie w zależności od stanu. W 2017 roku stany o najwyższym wskaźniku zgonów związanych z bronią — licząc morderstwa, samobójstwa i wszystkie inne kategorie śledzone przez CDC —– to Alaska (24,5 na 100 tys. osób), Alabama (22,9), Montana (22,5), Luizjana (21,7), Missouri i Missisipi (po 21,5) oraz Arkansas (20,3). Stanami o najniższych wskaźnikach były New Jersey (5,3 na 100 tys. osób), Connecticut (5,1), Rhode Island (3,9), Nowy Jork i Massachusetts (po 3,7) oraz Hawaje (2,5).

Jak wypada wskaźnik zgonów spowodowanych użyciem broni w USA w porównaniu z innymi państwami?
Śmiertelność związana z bronią palną w USA jest wyższa niż w większości innych krajów, szczególnie rozwiniętych. Nadal jednak jest znacznie poniżej wskaźników w kilku krajach Ameryki Łacińskiej według badania 195 krajów i obszarów, przeprowadzonego przez naukowców z Instytutu Metryki i Oceny Zdrowia na Uniwersytecie Waszyngtońskim. Amerykański wskaźnik zgonów z użyciem broni palnej wynosił 10,6 na 100 000 osób w 2016, ostatnim roku badania, które wykorzystuje nieco inną metodologię niż CDC. Było to znacznie więcej niż w krajach takich, jak Kanada (2,1 na 100 tys.), Australia (1,0) czy kraje europejskie, jak Francja (2,7), Niemcy (0,9) i Hiszpania (0,6). Ale wskaźnik w USA był znacznie niższy niż w Salwadorze (39,2 na 100 tys. osób), Wenezueli (38,7), Gwatemali (32,3), Kolumbii (25,9) czy Hondurasie (22,5). Stany Zjednoczone zajęły 20. miejsce pod względem liczby ofiar śmiertelnych.
Jak zmieniała się liczba masowych strzelanin w USA?
Ta sama kwestia definicyjna, która sprawia, że trudno jest ustalić dokładną liczbę ofiar masowych strzelanin, występuje również podczas próby określenia częstotliwości ich występowania. Nieprzewidywalność tych incydentów również komplikuje sprawę, jak zauważyła Rand Corporation w raporcie badawczym z 2018 roku:
„Zmienność w zakresie rocznej liczby strzelanin masowych sprawia, że trudno jest dostrzec wyraźny trend, a szacunki trendów będą wrażliwe na wartości odstające i ramy czasowe wybrane do analizy”
FBI stwierdziło wzrost liczby incydentów z udziałem strzelców aktywnych w latach 2000-2013. Średnia liczba incydentów wzrosła z 6,4 rocznie w pierwszych siedmiu latach badania do średnio 16,4 rocznie w drugim siedmioletnim okresie. W kolejnych badaniach FBI odnotowywało 20 incydentów związanych ze strzelaninami aktywnymi rocznie w 2014, 2015 i 2016 roku, 30 w 2017 roku oraz 27 w 2018 roku.

Podsumowanie
Ostatnie strzelaniny w El Paso w Teksasie i w Dayton w Ohio — wraz z falą strzelanin w Chicago — ponownie pokazały, jak ogromnym problemem jest broń w USA. Jako największy problem jawi się łatwość wejścia w jej posiadanie. W niektórych stanach możliwym jest zaopatrzenie się w broń w mniej niż godzinę. Wystarczy, że sprzedawca tej broni zweryfikuje w systemie online, że osoba o danym numerze identyfikacyjnym nie jest skazana za przestępstwo z użyciem broni, uzależniona ani chora psychicznie i sprzedał jej dowolne narzędzie do krzywdzenia innych. Oczywiście, podany przykład nie stanowi normy, lecz trudność (wręcz brak takiej możliwości) zmiany opisanej wyżej praktyki dowodzi, że próby ograniczenia łatwego dostępu do broni napotykają mur. A o konsekwencjach mamy, niestety nierzadko, okazję dowiedzieć się z mediów.
Źródła:
https://www.tvn24.pl/usa-dostep-do-broni,3589,thttps://www.tvp.info/40414101/amerykanie-zabijaja-sie-na-potege-najgorsze-statystyki-uzycia-broni-palnej-od-20-lathttps://trybun.org.pl/2019/08/26/lepiej-czy-gorzej-co-mowia-dane-o-zgonach-w-wyniku-uzycia-broni-palnej-w-usa/Dan Baum, Wolność i spluwa. Podróż przez uzbrojoną Amerykę
Zdjęcie główne : Michał Szałast / FORUM