Do dnia dzisiejszego niewiele się o nich mówi. Rozgłos zyskali dzięki trzeciemu sezonowi uwielbianego przez widzów serialu produkcji Netflixa – „Narcos”. Mają na swoim koncie setki ofiar i przychody liczone w miliardach dolarów. Są uznawani za jedną z największych organizacji przestępczych w historii. Kim są kolumbijscy „dżentelmeni z Cali”?
Narodziny i początki działalności
Historia kartelu jest przede wszystkim ściśle związana z Gilberto Rodriguezem Orejuelą i jego młodszym bratem, Miguelem. Wraz z czworgiem rodzeństwa wychowywali się w średniozamożnej rodzinie. Ojciec był artystą-samoukiem, natomiast matka zajmowała się domem. W latach 40. przeprowadzili się w poszukiwaniu nowych perspektyw zawodowych z miejscowości Mariquita do zamieszkanego przez ponad milion ludzi i trzeciego pod względem wielkości miasta w Kolumbii – Cali. Zamieszkali w ubogiej dzielnicy Balthazar.
Niełatwa sytuacja ekonomiczna związana z porzuceniem rodziny przez ojca doprowadziła do tego, że Gilberto i Miguel zajęli się przestępczym procederem. Pod koniec lat 60., wraz z przyjacielem ze studiów Jose Santacruzem „Chepe” Londono, dołączyli do gangu Las Chemas. W ramach działalności w grupie dokonywali licznych rozbojów i kradzieży, a przede wszystkim porwań. Dzięki wynegocjowaniu przez Gilberto 12-milionowego okupu za dwóch uprowadzonych obywateli Szwajcarii, cała trójka zyskała fundusze na rozpoczęcie własnej działalności. Można stwierdzić, że jest to umowny początek kartelu z Cali.
Początkowo w latach 70. swój nielegalny biznes syndykat związał ściśle z marihuaną. Z czasem jednak egzekutywa kartelu doszła do wniosku, że produkcja i dystrybucja tego narkotyku jest jednak nieopłacalna. W Kolumbii zaczął rozwijać się przemysł kokainowy, a w Stanach Zjednoczonych, które były głównym rynkiem zbytu, znacznie wzrosło zapotrzebowanie na „białą damę”. Narcos weszli więc, jako jedni z pierwszych (obok kartelu z Medellin), w produkcję i przemyt kokainy. Nic dziwnego, że przyniosła im ona ogromne korzyści. Szacuje się, że za 1 kg „białej śmierci” płacono 15 tysięcy dolarów, a w USA sprzedawano za 50 tysięcy dolarów. Całkiem spory zysk. Ponadto mniej więcej w tym samym czasie amerykańska Drug Enforcement Administration (DEA) uznała za priorytet walkę z heroiną i marihuaną. Z uwagi na trwającą zimną wojnę, głównym celem amerykańskiego rządu było natomiast zwalczanie komunistycznych partyzantów. Przed kartelem otwarła się furtka do fortuny.
Cały proces dystrybucji narkotyków rozpoczynał się w Boliwii i Peru. Z tamtejszych plantacji pozyskiwano liście koki, a następnie surowiec transportowano do laboratoriów w Kolumbii. Poszczególne części narkobiznesu pozostawały niezależnymi od siebie komórkami. Dlatego też, gdy organy ścigania odkryły jedną z wytwórni, jej pracownicy nie potrafili powiedzieć nic na temat pozostałych – nie mieli o nich zielonego pojęcia. W laboratoriach przerabiano liście na gotowy produkt, a następnie przewożono do Ameryki Środkowej, skąd kokaina trafiała do Stanów Zjednoczonych przez południową granicę – zazwyczaj drogą lądową lub lotniczą. Istniały jednak wyjątki. Co ciekawe, zdarzało się, że „białą damę” transportowano drogą morską innymi środkami niż statki, a mianowicie… w torpedach. Gdy do jednej z łodzi zbliżała się straż przybrzeżna, torpedy się pozbywano, by następnie po ustaniu zagrożenia mógł zostać przejęty przez drugą łódź dzięki wmontowanym nadajnikom radiowym.
Struktura organizacyjna
Początkowo ojcami chrzestnymi syndykatu byli bracia Orejuela i „Chepe”. Za czwartego bossa można uznać Helmera „Pacho” Herrerę, który dołączył do kartelu po zwolnieniu z amerykańskiego więzienia w 1983 roku, gdzie odbywał karę za handel kokainą. Każdy z członków egzekutywy był odpowiedzialny za swoją działkę.
Najstarszy Gilberto, znany pod pseudonimem „Szachista”, który sukces zawdzięczał swojej bystrości umysłu, sprytowi i umiejętności uprzedzania policji i swoich rywali. Był głównym przywódcą organizacji i jednocześnie jej głównym strategiem. Kierował także m.in. operacjami finansowymi.
Miguel odpowiadał za wszystkie detale wszelkich przedsięwzięć kartelu. Nadzorował i kontrolował działania ludzi zatrudnianych przez syndykat. Zbierał raporty od bossów odpowiedzialnych za poszczególne części narkobiznesu podległe kartelowi. Ponadto, gromadził informacje dotyczące działań organów ścigania, a także odpowiadał za bezpieczeństwo dostaw i ochronę ludzi na najwyższym szczeblu organizacji.
Londono nadzorował międzynarodową infrastrukturę handlową „białej śmierci”. W latach 70. kierował operacją dystrybucyjną w Nowym Yorku. „Chepe” był również najbrutalniejszy spośród wszystkich członków egzekutywy. W przeszłości zamordował swoją żonę, gdy ta chciała wyprowadzić się do Miami. Tłumaczył się, że zrobił to ze strachu przed tym, że nigdy więcej nie zobaczy swoich dzieci.

Herrera natomiast był najmniej wychylającym się baronem. W zakresie jego obowiązków leżała kontrola przewozu liści koki z Boliwii i Peru do kolumbijskich laboratoriów. Ciekawostką jest to, że mimo, iż „Pacho” był homoseksualistą, nie przeszkadzało to jego maczystowskim współpracownikom ze względu na jego „nos do interesów”. Bardzo brutalnie rozprawiał się ze swoimi przeciwnikami. Według DEA to właśnie Herrera prowadził najbardziej złożone i najkorzystniejsze operacje prania brudnych pieniędzy przeprowadzane przez kartel.

Cali zostało podzielone między ojców chrzestnych na ,,obszary lenne”. Gilberto i Miguel kontrolowali centrum. „Chepe” odpowiadał za południową część miasta, a „Pacho” za północną. Ponadto, we władzy tego drugiego leżała rodzinna Palmira, a także miasta Yumbo i Jamundi. Pod zarządem syndykatu pozostał cały dystrykt Valle de Cauca. W każdej kontrolowanej części narcos posiadali luksusowe rezydencje z kortami tenisowymi, boiskami piłkarskimi, stajniami konnymi, klubami, basenami czy prywatnymi plażami. Nie mówiąc już o najdroższych samochodach, których posiadali dziesiątki. Dla przykładu starszy z braci Orejuela miał w jednej ze swoich posiadłości cztery Mercedesy. Poza czteroosobową egzekutywą kartel zrzeszał tysiące innych ludzi. Wśród nich można wyróżnić, poza zwykłymi pracownikami wytwórni, sicarios (płatnych zabójców), księgowych, inżynierów, a nawet taksówkarzy. Ważną rolę w organizacji odgrywali prawnicy. Wykształcenie prawnicze miała również egzekutywa, dlatego narcos z Cali uważali się za lepszych i bardziej obytych od prostaków z Medellin. Zyskali dzięki temu przydomek „dżentelmeni”. Nie był to jednak jedyny powód…
W łapę brali wszyscy
Z pozyskanych z narkobiznesu miliardów kartel nie tylko stale zwiększał liczbę swoich popleczników czy inwestował pieniądze w budowę laboratoriów i nowe samoloty do transportu kokainy. Na masową skalę przekupywał również przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości (w tym samego Ministra i Prokuratora Generalnego), siły bezpieczeństwa, polityków, a także biznesmenów. Wyprawiał przyjęcia dla tysięcy oficjeli. „Dżentelmeni” wywierali również wpływ na media oddziałując na ich przekaz i szantażując, a nawet mordując niepokornych dziennikarzy. Dzięki skutecznej propagandzie narcos wpływali na światopogląd społeczeństwa poprzez przedstawianie swojego wizerunku jako spokojnych biznesmenów, filantropów i opiekunów najbiedniejszych. Działalność w syndykacie i udzielanie mu wszelkiego rodzaju wsparcia stanowiła dla wielu mieszkańców ucieczkę i alternatywę dla najbiedniejszych mieszkańców stolicy Valle de Cauca.
Korupcja nie dotyczyła jedynie elit lokalnych. W łasce baronów pozostawało co najmniej 20 polityków Kongresu. Kartel na taką skalę przekupywał najwyższe osobistości w państwie, że w 1991 roku doprowadził do uchwalenia ustawy zakazującej ekstradycji obywateli Kolumbii do USA. Nic dziwnego – handlarze bali się amerykańskiego więzienia jak ognia, gdyż wiedzieli, że gdy tam trafią, to już nie wyjdą na wolność. Na tym nie koniec. Organizacja prawdopodobnie wpłaciła łącznie 6 milionów dolarów na kampanię wyborczą Ernesto Sampera, który właściwie dzięki temu w 1994 roku został prezydentem kraju.
Wszystko to sprawiało, że z walka z kartelem stawała się prawie niemożliwa. Lokalne służby nawet tego nie chciały. Policjanci w zamian za bierność wobec działań syndykatu, a nawet za utrudnianie prób zwalczania go, otrzymywali nawet 20 tys. dolarów. Dla słabo opłacanych funkcjonariuszy były to ogromne pieniądze. Ewentualnie, wobec „nieposłusznych” policjantów stosowano dobrze znaną taktykę – plata o plomo („srebro albo ołów”).
„Legalna” działalność
Baronowie nie chcieli być kojarzeni jako przestępcy, bardziej jako biznesmeni. Pierwszym interesem Gilberto była apteka, która potem rozwinęła się w wartą ponad 200 miliardów dolarów sieć farmaceutyczną Drogas La Rebaja. Rozwój z pozoru legalnego interesu wynikał tak naprawdę ze stałego finansowania aptek korzyściami pochodzącymi z handlu narkotykami. Były wykorzystywane jako pralnie pieniędzy i pretekst do ściągania substancji chemicznych przydatnych do produkcji kokainy.
W procederze prania pieniędzy „dżentelmeni” z Cali tak naprawdę nie mieli sobie równych i znacznie pod tym względem wyprzedali inne organizacje przestępcze. W ukryciu nielegalnych dochodów, w zamian za ochronę, pomagał im jeden z największych banków w Kolumbii – Banco de los Trabajadores czy panamski First InterAmericas Bank. Kartel inwestował właściwie we wszystkie branże. Stawiali biurowce. Inwestowali również w liczone w setkach nieruchomości i w liczone w tysiącach sklepy i lokale gastronomiczne. Syndykat zajął się również handlem samochodami. Ale to nie wszystko.
Członkowie kartelu, podobnie jak Pablo Escobar, interesowali się piłką nożną. I w tym upatrzyli swój interes. W połowie lat 70. „Szachista”, z racji dobrych stosunków z lokalnymi elitami, zabiegał o zostanie większościowym wspólnikiem klubu Deportivo Cali. Ówczesny prezydent klubu jednak odmówił. Powiodło się natomiast w 1979 roku w zespole America de Cali. Dzięki sporym funduszom od kartelu, drużyna w tym samym roku sięgnęła po pierwsze w historii klubu mistrzostwo kraju.
Relacje z „królem kokainy”
Syndykat z Cali i kartel z Medellin w latach 80. całkowicie zdominowały rynek handlu „białą damą”. Dokonali oni podziału stref wpływów w Stanach Zjednoczonych. Pablo Escobar miał pod swoją kontrolą Miami i południową Florydę, a „dżentelmeni” Nowy Jork. Kalifornia miała pozostać terytorium wspólnym. Kooperacja obydwu organizacji zacieśniła się wraz z dniem 12 października 1981 roku, kiedy to chcąca skorzystać na dochodach karteli paramilitarna komunistyczna organizacja Ruch 19 Kwietnia (M-19) uprowadziła Martę Ochoę Nieves Vásquez. Za jej uwolnienie porywacze zażądali 15 milionów dolarów okupu. Bracia uprowadzonej kobiety poprosili o pomoc pozostałych baronów z Medellin i ojców chrzestnych z Cali. Zdecydowano się powołać wspólne oddziały Muerte a Secuestradores (Śmierć Porywaczom). Ponadto organizacje podjęły współpracę w zakresie produkcji, ustalania cen, projektowania szlaków przemytniczych i otwierania rynków zbytu dla kokainy na terenie Europy, w tym w Hiszpanii, gdzie miała istnieć siedziba koordynująca operacje karteli na Starym Kontynencie.
Relacje między narcos z Cali i Medellin zaczęły pogarszać się od 1986 roku, kiedy to odrzucono możliwość połączenia syndykatów pod przywództwem Pablo Escobara. Inną możliwą przyczyną mógł być spór o Nowy Jork, który został zbyt prężnie zdominowany przez „dżentelmenów z Cali”. Co więcej, Escobar miał również na pieńku z „Pacho”. Rozwścieczył go zwłaszcza zainicjowany przez Herrerę sojusz baronów z Cali z ówcześnie jeszcze istniejącym meksykańskim kartelem z Guadalajary. Według innych poglądów, to celowe działania służb, podjęte w celu rozbicia obu organizacji, doprowadziły do poróżnień. Tak czy inaczej, rozpoczęła się wojna, która dotknęła nie tylko Kolumbię, ale i USA. W 1988 roku doszło do wybuchu samochodu-pułapki pod Monaco Building, czyli okazałym apartamentowcem należącym do kartelu z Medellin. Escobar natychmiast powziął zamiar dokonania odwetu. W ciągu pół roku zginęło 60 członków syndykatu z Cali.
Kartel z Medellin przeprowadził ponad 30 ataków bombowych na sieć aptek Drogas La Rebaja. W skorumpowanych przez organizację z Cali mediach przedstawiano jej członków jako „ofiary terrorystów” ze stolicy departamentu Antioquia. Obie strony dostarczały DEA informacje dotyczące przemytów przeprowadzanych przez swoich rywali. W ten sposób, dzięki „liścikowi” autorstwa narcos z Cali, agenci zatrzymali statek Amazon Sky, przewożący kokainę o wartości 2 miliardów dolarów. Największą współpracę z organami ścigania podjęli właśnie oni, wykorzystując wojnę Escobara z rządem. Podjęcie współpracy z przestępcami nie wynikało z sympatii. Dla DEA i policji bardziej opłacalne było uderzenie w rywali z Medellin, gdyż na baronów z Cali nie było wystarczających dowodów.
Co więcej, poza dostarczaniem informacji dotyczących pobytu poszczególnych sicarios Escobara, finansowali walczącą z kartelem z Medellin obywatelską formację Los Pepes. Ich celem stał się nawet sam „kokainowy król”. „Dżentelmeni” zatrudnili w 1989 roku brytyjskich najemników, którzy, za cichym przyzwoleniem rządu, mieli zabić Escobara w jego Hacienda Napoles. Misja jednakże zakończyła się fiaskiem. Podobnie nie powiodła się próba zbombardowania La Catedral – „więzienia” szefa syndykatu z Medellin.
Ostatecznie, po śmierci Escobara i upadku jego kartelu w 1993 roku, narcos z Cali nie mieli już żadnych poważnych rywali. Dużo nauczyli się na błędach „króla kokainy”, którego działania dowiodły, że przemoc rodzi przemoc. W przeciwieństwie do niego, nie prowadzili oni wojny politykami, co wyszło im zdecydowanie na dobre. Jeśli stosowali przemoc, to w sposób „wyrafinowany” – w tajemnicy i przy ograniczonej liczbie ofiar postronnych. Najczęściej ich wrogowie lądowali w malowniczej rzece Cauca.
Więcej informacji na temat Pablo Escobara i historii kartelu z Medellin można znaleźć tutaj.
Lata świetności
„Dżentelmeni z Cali” rozpoczęli na szeroką skalę współpracę z innymi organizacjami przestępczymi. Były to meksykańskie kartele z Juarez i znad Zatoki (przez kraj ten przechodził istotny szlak przemytniczy), a nawet Camorra i Cosa Nostra. Syndykat zdominował zatem obie Ameryki, a nawet rozszerzył swoje wpływy na część Europy i Afryki. Na Stary Kontynent eksportowano nawet 13 ton „białej śmierci” rocznie. Po śmierci Escobara przejęli również kontrolę nad Florydą.
Uznaje się, że u szczytu swojej potęgi przypadającego na lata 1993-1995, kartel z Cali kontrolował nawet 80% rynku przemytu kokainy do USA. Szacuje się, że jego roczne zarobki w latach 90. z prowadzenia przestępczej działalności wynosiły nawet 7 miliardów dolarów. Właśnie przez licznie prowadzone interesy do dziś istnieje problem z dokładnym oszacowaniem tego majątku. Po zatrzymaniu braci Orejuela narcos musieli zwrócić aktywa, których wartość wynosiła 3 miliardów dolarów. Według wielu źródeł „dżentelmeni” nawet prześcignęli syndykat z Medellin. Swoje ogromne oszczędności lokowali na rachunkach głównie w panamskich bankach, skąd dokonywali przelewów do ojczyzny.
Wszystko co dobre, szybko się kończy
Po likwidacji zagrożenia ze strony Escobara skończyła się sielanka, a nieoficjalna współpraca służb z kartelem z Cali dobiegła końca. DEA obrało sobie zatem za cel likwidację organizacji, co oczywiście nie było łatwe ze względu na liczną korupcję w miejscowych strukturach bezpieczeństwa i wymiarze sprawiedliwości. Nawet główny szef formacji Search Bloc miał prywatne kontakty z Gilberto Orejuelą, a sam kartel ulokował swoich członków w okolicy głównej siedziby tychże oddziałów tak, aby ci kontrolowali każde poczynania służb. Mimo iż amerykańskie organy ścigania dowody obciążające bossów posiadały tak naprawdę od końca lat 70., to przy nieudolności kolumbijskiej policji i wymiaru sprawiedliwości, DEA miało naprawdę utrudnione zadanie.
Jednakże sprawy nie toczyły się tak źle. Początkowo Gilberto próbował negocjować układ, w ramach którego baronowie mieliby się poddać i zaprzestać nielegalnej działalności w zamian za pozostanie możliwość uniknięcia kary. Bezskutecznie, gdyż reszta osób decyzyjnych była przeciwna pertraktacjom. Agentom udało się aresztować ponad 200 członków i, w ramach procesu 8000 dotyczącego finansowania kampanii wyborczej Sampera, głównego księgowego Guillermo Pallomariego, który posiadał informacje dotyczące wszystkich przeprowadzanych przez syndykat operacji finansowych.
Prezydent Samper po ujawnieniu skandalu związanego z dotowaniem jego kampanii przez handlarzy obiecał w ramach rehabilitacji dołożyć wszelkich starań, aby rozbić kartel. Doprowadził do zmian w kolumbijskiej policji, usuwając skorumpowanych funkcjonariuszy i wzmacniając oddziały przeznaczone do walki z narkotykami. Zaczęło dochodzić do przechwytów wielu transportów kokainy. Wyznaczono również wysokie nagrody pieniężne w zamian za informacje na temat członków organizacji.
Dzięki informatorom (głównie sekretarce Gilberto), 9 czerwca 1995 roku po wspólnej operacji DEA i Search Bloc, udało się zatrzymać „Szachistę”, ukrytego w kryjówce za telewizorem w jednym ze swoich apartamentowców. Wywołało to niemałą euforię, a schwytanie starszego z braci Orejuela ogłoszono mianem jednego z największych sukcesów w historii walki z narkotykami.

10 dni później w ręce aparatu bezpieczeństwa oddał się „minister wojny” organizacji – Henry Loaiza „El Alacran” (z hiszp. „Skorpion”) Ceballos. Jednakże nie był to koniec. 4 lipca doszło do zatrzymania w restauracji „Chepe”. Na wolności wciąż pozostawał „Pacho” i Miguel, a kartel w ramach zemsty rozpoczął ataki bombowe, zabijając jednorazowo ponad 20 osób. Pojawiła się jednak osoba, bez której właściwie nie doszłoby (a przynajmniej nie tak szybko) do całkowitego rozbicia syndykatu.
Tą osobą był Jorge Salcedo – człowiek odpowiedzialny za ochronę bossów od czasu wojny z kartelem z Medellin. Podczas późniejszych aresztowań wyszło na jaw, że w celu kontroli działań służb, organizacja na szeroką skalę stosowała podsłuchy. Założone były praktycznie wszędzie – od posterunków kolumbijskiej policji po amerykańską ambasadę. Prowadziła operacje wywiadowcze. Za te profesjonalnie przeprowadzane działania odpowiadał właśnie przede wszystkim Salcedo, a agenci DEA nazwali je Cali KGB.
Salcedo chciał odejść z kartelu i założyć własny, legalny biznes. Nigdy nie czuł się handlarzem narkotyków. Wiedział, że Amerykanie doprowadzą ostatecznie do likwidacji grupy, a on znajdzie się w nieciekawej pozycji. Ryzykując życie własne i rodziny i niejednokrotnie cudem unikając zdemaskowania, działał jako informator DEA. Mając bezpośredni dostęp do egzekutywy kartelu, wiedział o wszystkich ich podróżach i zwyczajach. Tak więc, zgodnie z jego wskazówkami, siły bezpieczeństwa przeprowadziły 4 sierpnia obławę na jedną z rezydencji syndykatu. W ostatniej chwili, przy wejściu do kryjówki, policjanci złapali Miguela Orejuelę.
Zatrzymania nie spowodowały, że kartel zaprzestał działalności. Kierując biznesem zza krat, baronowie zdążyli wygenerować jeszcze 320 milionów dolarów zysku. Gilberto został skazany na 15 lat pozbawienia wolności, natomiast Miguel na 23. „Szachista” został jednak zwolniony z kolumbijskiego więzienia w 2002 roku za dobre sprawowanie, co wywołało niemałe kontrowersje i oskarżenia wobec sędziego o łapówkarstwo. Jednak Gilberto niedługo później został ponownie zatrzymany pod zarzutem przemytu kokainy do USA w latach 90. Gdyby bracia zaprzestali prowadzenia z więzienia swojej przestępczej działalności, prawdopodobnie nie doszłoby do ekstradycji. „Szachista” został osadzony w FCI w kalifornijskim Butner, a jego młodszy brat w FCI Loretto w Pensylwanii. Wyjdą na wolność z amerykańskiego więzienia prawdopodobnie w 2030 roku. Godząc się na wyrok i wpłacając dodatkowo 2 miliardy dolarów grzywny, zapewnili immunitet 30 członkom rodziny i współpracownikom.

Po sześciu miesiącach pobytu w więzieniu, w styczniu 1996 roku Jose Santacruz Londono uciekł z więzienia. Zginął jednak 5 marca podczas wymiany ognia z policją. Helmer Herrera sam stawił się w kwaterach Search Bloc. To uratowało go przed ekstradycją do USA. W 1998 roku, podczas 14-letniej odsiadki, został zamordowany na więziennym boisku z niewyjaśnionych do końca przyczyn. Zarówno Salcedo, jak i Pallomari, korzystając z programu ochrony świadków, uciekli do Stanów Zjednoczonych i tam prowadzą „nowe życie”.
Kartel z Cali dziś
Po likwidacji trzonu organizacji, kartel przestał właściwie istnieć. W 2004 roku kolumbijskie służby zajęły 400 aptek należącej do organizacji sieci Drogas La Rebaja. Uderzenie w „dżentelmenów” zaszkodziło, co ciekawe, kolumbijskiej gospodarce. W 1995 roku w ślad za aresztowaniami, likwidacjami laboratoriów i konfiskatami przyszedł spadek wartości kolumbijskiej waluty.
Po rozpadzie syndykatu część handlarzy przeszła do kartelu Norte del Valle. Jeszcze inni do dziś działają w pozostałościach tego, co kiedyś było syndykatem z Cali. Dla przykładu, w styczniu bieżącego roku hiszpańskie służby zatrzymały, związanego z kartelem, Duńczyka kolumbijskiego pochodzenia. Działał on w komórkach organizacji na terenie Europy. Poprzez zakup kryptowalut wyprał 6 milionów euro.
Obecnie 81-letni Gilberto Orejuela w 2020 roku domagał się zwolnienia z więzienia ze względu na zły stan zdrowia i w obawie przed zainfekowaniem SARS-CoV-2. Jego sprawy nie rozpatrzono pozytywnie, gdyż uznano, że byłby to zwyczajny „strzał w policzek” dla systemu sprawiedliwości.
„Sąd może sobie jedynie wyobrażać dalekosiężne i destrukcyjne skutki tak ogromnej ilości kokainy przemycanej do Stanów Zjednoczonych. Ile tysięcy, jeśli nie setek tysięcy ludzkich żyć zostało dotkniętych tym procederem?”
– pyta sędzia rejonowy dystryktu południowej części Florydy Federico A. Moreno.
Kartel z Cali istniał tak naprawdę „w cieniu” swoich rywali z Medellin ze względu na zbyt małą spektakularność działań. Ich biznesowy styl życia nie wpisuje się w typowy obraz organizacji przestępczej. Być może właśnie dlatego o Escobarze słyszał cały świat, a o syndykacie z Cali zapewne niewielu.
Źródła:
S. Attwood: The Cali Cartel: Beyond Narcos (War On Drugs Book 3), Great Britain 2017.
Wojna, terroryzm i bezpieczeństwo narodowe, red. K. Łukomiak, Łódź 2020.
Cali Cartel boss, 81, who smuggled $2BILLION worth of cocaine into US is denied early release from prison after he cited health concerns amid the coronavirus outbreak, April 30, 2020, https://www.dailymail.co.uk/news/article-8267055/Judge-No-early-prison-release-Cali-cartel-cocaine-lord.html (22.02.2021).
Europejski przemytnik reprezentował kartel z Cali. Wyprał co najmniej 6 mln euro (VIDEO), Styczeń 4, 2021, https://online-mafia.pl/2020/11/12/europejski-przemytnik-z-cali-wypral-co-najmniej-6-mln-euro/ (22.02.2021).
Gilberto Rodriguez Orejuela, https://history-biography.com/gilberto-rodriguez-orejuela/ (22.02.2021).
J-H. Perera: Timeline: Important events in the history of the Cali Cartel, July 18, 2017, https://www.chron.com/crime/slideshow/Timeline-Important-events-in-the-history-of-the-147860.php (22.02.2021).
K. Chwast: 9 rzeczy, które musisz wiedzieć o kartelu z Cali przed 3. sezonem serialu Narcos, Sierpień 17, 2017, https://www.spidersweb.pl/rozrywka/2017/08/17/kartel-cali-narcos/ (22.02.2021).
S. Yarbro: Drug Trafficking Spawns a ‚Death Valley’: Colombia: The Cali Cartel turns the Cauca into the country’s most ‚dangerous region in terms of drug violence’, November 30, 1991, https://www.latimes.com/archives/la-xpm-1991-11-30-mn-108-story.html (22.02.2021).
Zdjęcie główne: Aleko/WikiCommons (CC)
K. Turecki: Uwikłany. Człowiek, który pogrążył największy kartel narkotykowy świata, Luty 12, 2015, https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/uwiklany-czlowiek-ktory-pograzyl-najwiekszy-kartel-narkotykowy-swiata/b89hjv (
Super materiał, dzięki 🙂