Od czasu odkrycia zjawiska rozszczepienia jądra atomowego w 1938 r., a przede wszystkim gdy zdano sobie sprawę z tego jaką ilość energii można dzięki temu uzyskać, naukowcy na całym świecie zaczęli eksperymentować i tworzyć technologię wykorzystującą proces rozpadu jądra atomowego. Pierwszy raz świat przekonał się o niszczycielskiej sile jaką niesie za sobą eksplozja ładunku atomowego jeszcze w trakcie II wojny światowej. Mimo tego, że potem nie użyto jej bezpośrednio w żadnym konflikcie zbrojnym, to przez lata wiele państw testowało i udoskonalało możliwości jej wykorzystania pod kątem militarnym. W szczytowych momentach zimnej wojny dokonywano nawet kilkadziesiąt prób jądrowych rocznie. Informacja o kolejnym “sukcesie nuklearnym” któregoś z zimnowojennych mocarstw nie była niczym nadzwyczajnym. Dziś po odtajnieniu wielu dokumentów sprzed lat dowiadujemy się, że nie zawsze celem nuklearnej eksplozji było przetestowanie nowej broni czy odstraszenie przeciwnika.
Project Plowshare
W latach 60-tych Amerykanie w ramach projektu “Plowshare” przeprowadzili serię eksplozji jądrowych, których celem było poszukiwanie nowych zastosowań dla wykorzystania energii uwalnianej w trackie eksplozji nuklearnej. Skupiono się przede wszystkim na zbadaniu korzyści wynikających z przeprowadzania podziemnych eksplozji, ponieważ w trakcie trwania projektu Stany Zjednoczone zostały stronami Układu o zakazie prób broni nuklearnej w atmosferze, w przestrzeni kosmicznej i pod wodą.
Głównym celem było znalezienie szybszej i bardziej ekonomicznej alternatywy dla powolnych oraz kosztownych prac budowlanych mających na celu wykonanie w ziemi masywnych otworów, czy przekopów. Jednym z najbardziej ambitnych pomysłów było przekopanie, w sposób zaproponowany przez amerykańsko-węgierskiego fizyka i twórcę bomby termojądrowej Edwarda Tellera, terenu Nikaragui za pomocą kilkudziesięciu ładunków jądrowych w celu stworzenia alternatywnego kanału dla znajdującego się kilkaset kilometrów dalej Kanału Panamskiego. Nie był to jedyny tego typu pomysł, ponieważ w ramach projektu “Chariot” próbowano również w podobny sposób, jednak tym razem za pomocą ładunków termojądrowych, stworzyć sztuczną zatokę w rejonie Przylądku Thomsona na Alasce. Ostatecznie projektów tych nigdy nie zrealizowano.
Dzięki podziemnym wybuchom badano również możliwości zwiększenia skuteczności wydobycia surowców. Naukowcy pracujący nad tym projektem doszli do wniosku, że poprzez zbadanie tego, w jaki sposób rozchodzi się fala sejsmiczna spowodowana przez wybuch można wykryć złoża m.in ropy naftowej czy gazu ziemnego. Poza samym wykryciem złóż eksplozja ta miała pomóc również w zwiększeniu efektywności wydobycia poprzez rozluźnienie skał, a co za tym idzie połączenie warstw roponośnych i zwiększenie jej dopływu w miejsce wydobycia.
Najciekawszym, a zarazem jednym z najdziwniejszych pomysłów był plan stworzenia elektrowni w podziemnych dziurach powstałych w wyniku wybuchu. Zasada funkcjonowania takiej elektrowni miała być bardzo podobna do działania zwykłej elektrowni jądrowej, gdzie podgrzana woda zamienia się w parę wodną, następnie wpada w turbinę i napędza ją, a podłączony do niej generator wytwarza energię elektryczną. Jedyną, lecz kluczową różnicą miał być sposób pozyskania energii, gdzie w przypadku standardowej elektrowni jej źródłem jest reaktor jądrowy i kontrolowana reakcja łańcuchowa, natomiast w tym wypadku źródłem miała być eksplozja i niekontrolowana reakcja łańcuchowa. Ostatecznie również i z tego pomysłu zrezygnowano, ponieważ ciągłe ogrzewanie wody wybuchami jądrowymi byłoby zbyt kosztowne.
Amerykańskie społeczeństwo a pokojowe eksplozje
W Stanach Zjednoczonych nie wszystkie eksplozje i tego typu projekty były utajnione. Wręcz przeciwnie, część informacji była nawet specjalnie przekazywana do mediów. Mimo wielu potencjalnych korzyści władze USA nie spodziewały się aż takiego niezadowolenia ze strony swoich obywateli. Nie ma w tym nic dziwnego, albowiem większość z nas gdyby dowiedziała się, że w naszej okolicy planowany jest wybuch jądrowy nie przyjęłaby tej informacji bezrefleksyjnie. Nikt nie chciał mieszkać w miejscach lub okolicy, gdzie pozostawał skażony opad promieniotwórczy. Mieszkańcy zaczęli obawiać się również, że takie eksplozje spowodują niekontrolowane eksplozje, czy też rozbudzą aktywność wulkaniczną. W wyniku oporu lokalnych mieszkańców, a także wielu protestów w całym kraju na początku lat 70-tych program ostatecznie zamknięto.
Radziecka odpowiedź na amerykański projekt
Radziecki program pokojowych wybuchów nuklearnych pod nazwą “Wybuchy jądrowe dla gospodarki narodowej” miał podobne założenia do tego przeprowadzonego w Stanach Zjednoczonych. Znaczna większość wybuchów miała na celu, nie jak planowano, głównie w USA, budowę nowej infrastruktury, lecz wsparcie przemysłu górniczego i naftowo-gazowego, w tym również redukcję szkód z nim związanych. Nie dziwi również fakt, że w przeciwieństwie do amerykańskiego projektu, radzieckie prace nad pokojowymi wybuchami były utajniane, a często nie informowano o nich nawet lokalnych mieszkańców, w pobliżu których przeprowadzano nuklearne eksplozje.
W 1965 roku Rosjanie w ramach projektu “Czagan” na terenie dzisiejszego Kazachstanu przeprowadzili najsilniejszy dotychczas znany “pokojowy” wybuch jądrowy tworząc przy tym największy sztuczny krater o średnicy prawie pół kilometra. Po pewnym czasie krater ten został zalany przez okoliczne wody tworząc jezioro. Od nazwy projektu jezioro do dziś nosi nazwę “Czagan”, choć przez wielu nazywane jest również “Atomowym Jeziorem”.
Nie jest to jedyne jezioro na terenie byłego ZSRR, które powstało w ten sposób. Kilka lat później w ramach projektu, którego celem było przekierowanie rzek przechodzących przez syberię do Azji Środkowej próbowano wykopać sztuczny kanał w celu nawodnienia Morza Kaspijskiego, za pomocą “atomowej koparki”. Przeprowadzono ostatecznie tylko kilka próbnych eksplozji, po których pozostało jedynie kolejne nuklearne jezioro, a sam projekt porzucono.
Jak ugasić ogień ogniem?
Po raz pierwszy w historii to właśnie Rosjanie użyli głowicy atomowej do poradzenia sobie z usterką. W połowie lat 60-tych na jednym z radzieckich pól gazowych w obecnym Uzbekistanie zapalił się szyb, przez który wydobywano gaz. Płomień wydobywający się z wnętrza ziemi był tak ogromny, że walczono z nim prawie trzy lata, a ugasić udało się go dopiero w 1966 roku. Wtedy właśnie spróbowano po raz pierwszy ugasić płomień ładunkiem jądrowym zamontowanym głęboko pod ziemią w pobliżu szybu. Z pozoru dość ryzykowny pomysł ostatecznie okazał się skuteczny, ponieważ dzięki eksplozji zniekształcony został szyb, przez co odcięto dostęp gazu do tlenu z atmosfery. Niestety przez te kilka lat trwania pożaru wypaliło się kilkanaście miliardów metrów sześciennych gazu, a dzięki nuklearnej eksplozji pożar ugaszono zaledwie w paręnaście sekund. Pomimo iż ten jądrowy wyczyn w dziedzinie pożarnictwa można uznać za sukces, to tej metody próbowano później jeszcze kilkukrotnie, jednak już nie zawsze skutecznie.
Bibliografia:
Niebezpieczna wyobraźnia. Pięć najbardziej absurdalnych pomysłów zimnej wojny
„Pokojowe” wybuchy jądrowe. Tak w ZSRR szukano gazu i ropy
Jak ZSRR wykorzystał bombę atomową do ugaszenia pożaru
Projekt 7. Jak Sowieci szukali surowców i gasili pożary bombami jądrowymi [KOMENTARZ]
Nieoczywiste zastosowanie ładunków nuklearnych. Megaprojekty USA i ZSRR