W trudnych czasach Polski Ludowej Józef Korycki dla osób z Podlasia był bohaterem. Przez ludność, która pamięta jego czyny, nadal jest nazywany Janosikiem z Podlasia.
Według władz PRL-u, uważany był za zwykłego przestępcę. Natomiast mieszkańcy Podlasia mieli zupełnie odmienne spojrzenie na Koryckiego. Widzieli w nim swojego bohatera, postrzegali go jako człowieka, który swoimi śmiałymi działaniami stawiał czoła ówcześnie panującej władzy. Zgodnie z oficjalną informacją biograficzną, zawartą w ogłoszonym liście gończym przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, Józef Korycki przyszedł na świat 25 marca 1934 roku w Radzyniu Podlaskim. Niemniej jednak, osobiście twierdził, że jego narodziny miały miejsce rok wcześniej.
Na początku lat pięćdziesiątych, mimo braku chęci, został zwerbowany do Ludowego Wojska Polskiego. Warto podkreślić że pełnienie służby dla ludzi, którymi gardził, okazało się przekraczać jego możliwości. Nie zdołał wytrzymać w wojskowym mundurze zbyt długo, przez co kilka miesięcy po rozpoczęciu służby zdezerterował. Ucieczka Koryckiego wywołała zainteresowanie nie tylko Wojskowej Służby Wewnętrznej, ale także Milicji Obywatelskiej. Po zatrzymaniu go przez służby, trafił do więzienia. Jednak w okresie postalinowskiej odwilży szybko wyszedł na wolność. To był początek kryminalnej ścieżki Józefa, która trwała do końca jego życia. W tym samym czasie zaczęły się tworzyć pierwsze mity i legendy, które wzbogacały opowieść o podlaskim Janosiku. Od tamtego momentu opowieści o wydarzeniach z nim związanych zaczęły niemal nadnaturalny wydźwięk.
Życie skupione z jednej strony na odbywaniu wyroków, a z drugiej na kontynuowaniu działalności przestępczej, skłoniło Koryckiego do zerwania więzi z własną rodziną. Nie chciał on wystawiać swojej żony i syna na niebezpieczeństwa które były wynikiem jego ryzykownego trybu życia. W miarę tego, jak liczba wyroków odbywanych przez Józefa rosła, rosło również poparcie wśród mieszkańców lokalnej społeczności. W oczach Podlasian zaczął być on postrzegany jako swoisty odpowiednik angielskiego Robin Hooda lub legendarnego słowackiego zbójnika Juraja Janosika. Podobnie jak wyżej wymienieni bohaterowie, Korycki także odbierał bogatym i pomagał biednym. Większość zdobyczy Korycki przekazywał potrzebującym mieszkańcom sąsiednich wiosek. Zdarzały się również wyjątkowe prezenty, takie jak rower, telewizor lub dywan. Pieniądze rozdzielał równo, zostawiając sobie tylko tyle, ile potrzebował aby przeżyć w ukryciu przed narastającym represyjnym aparatem komunistycznej władzy. Ludność Podlasia zaczęła nadawać Józefowi przydomek „Janosika” i w miarę swoich możliwości zaczęła się mu odwdzięczać. Pomagali mu się ukrywać, dostarczali jedzenie, broń i amunicję. Przemijały dni, tygodnie oraz miesiące. Korycki coraz rzadziej działał samotnie. Dzięki wsparciu kilku zaufanych towarzyszy utworzył dobrze zorganizowaną grupę, operującą głównie w rejonie Międzyrzeca Podlaskiego.
Po nieudanych próbach schwytania, Józef Korycki ostatecznie został otoczony przez oddziały milicji i wojska w lesie dnia 14 maja 1982 roku. Na obławę skierowano setki funkcjonariuszy milicji i żołnierzy, a także zaangażowano helikoptery i pojazdy opancerzone. W trakcie starcia został ranny. Wersja przedstawiona przez milicję, sugeruje, że został postrzelony przez jednego z uczestników obławy. Sam Korycki przekazał Markowi Koryckiemu inną wersję wydarzeń. Według niej, nie chciał on zaatakować młodych milicjantów, ponieważ uważał ich za ofiary systemu. W momencie poświęcił się, krzyknął „Niech żyje Polska!” i oddał strzał w swoją głowę.
Po czterech dniach od zdarzenia, obudził się w szpitalu. Okazało się, że rana nie była śmiertelna, a kula zatrzymała się między półkulami mózgu, czego skutkiem, był częściowy paraliż. Jego stan nie pozwalał na to, by postawić go przed sądem. Decyzja o ewentualnej operacji była dla niego trudna, zdawał sobie sprawę, że może się ona skończyć jego śmiercią. Przez resztę życia musiał żyć z kulą w głowie w więzieniu na Rakowieckiej. Chociaż narażony był na szykany ze strony administracji, zdobył on szacunek współwięźniów. Miał nadzieję, że dożyje upadku komunizmu i skorzysta z amnestii. Niestety, zmarł prawdopodobnie w 1986 roku, a za jego miejsce spoczynku uważa się Radzyń Podlaski.
Wspomnienie o Koryckim i jego bezkompromisowej walce przeciwko komunizmowi jest nadal żywe i wzbudza kontrowersje. Jednak oceny jego postaci oraz działalności, które dotąd były kreowane w oparciu o propagandowe cele komunistycznych władz PRL, coraz częściej są formułowane na podstawie rzeczywistości, a nie propagandy. Staje się to możliwe również dzięki wspomnieniom osób, które osobiście znały Koryckiego. Co istotne, były to osoby, którym ufał i które miały z nim bezpośredni kontakt. Korycki zawsze głosił, że komunizm nie ma legalnego statusu. Jego działania w walce przeciwko dyktaturze PRL wynikały z przekonania, że poprzez opór wobec lokalnych struktur władzy, sprzeciwia się obcej przemocy narzucanej przez komunistyczne państwo, które nie posiadało legitymacji wynikającej z demokratycznego wyboru. Jego antyreżimowe zaangażowanie było napędzane głęboko zakorzenioną ideą wolności. Oprócz stosowania środków przemocy także sięgał po metody pokojowe, starając się uświadamiać ludzi poprzez tworzenie i rozpowszechnianie ulotek o antykomunistycznym charakterze. Redagował również listy protestacyjne. W szczególnie istotnym liście, który wysłał do Wojciecha Jaruzelskiego po wprowadzeniu stanu wojennego, zadał pytanie: „Panie Generale, dlaczego Pan wypowiedział Polsce wojnę?”.
Rozumiał swoją działalność jako wyraz obywatelskiego sprzeciwu wobec zniewolenia narzucanego przez nielegalnie ustanowioną komunistyczną władzę oraz jej ideologię. Wyrażał publicznie swój sprzeciw wobec pozbawionej prawomocności władzy uzurpatorów, pozostając jednocześnie lojalny wobec prawowitego suwerena – narodu polskiego. W oczach rządzących ówczesnym państwem i komunistycznego aparatu propagandy, Korycki był jedynie widziany jako przestępca. Media propagandowe w tamtym okresie konsekwentnie promowały negatywny wizerunek Koryckiego, zawsze opisując go za pomocą epitetów takich jak „bandyta”, „morderca”, czy „zbrodniarz”. Lokalne gazety, które były organami prasowymi Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR), prowadziły szczególnie agresywną kampanię, której celem było zdyskredytowanie jego postaci w oczach mieszkańców Podlasia. Szczególny nacisk kładziono na kwestię wsparcia udzielonego mu przez lokalne społeczności, starając się przedstawić je jako efekt zastraszania i wymuszania.
Oczywiście, było to całkowicie niezgodne z faktycznymi wydarzeniami. Starania komunistów mające na celu przekonanie osób wspierających Koryckiego do zmiany lojalności nie przyniosły żadnych rezultatów. Z racji tego, że Korycki dokonywał kradzieży mienia państwowego, z którego większość przekazywał ubogim mieszkańcom okolicznych wiosek, mieszkańcy Podlasia postrzegali go jako bohatera i dobroczyńcę – jako „naszego człowieka, walczącego z obcym najeźdźcą”. Mieszkańcy Podlasia pozostali wierni swojemu postrzeganiu Koryckiego jako Janosika. Jego osoba i działalność stworzyły przeciwny obraz w porównaniu do kreowanej przez rządzących wizji komunistycznego ładu i społecznego dobrostanu.
Wizerunek Koryckiego jako ideowego przestępcy trwale wpisał się w specyficzną mitologię polskiej opozycji antykomunistycznej. Od okresu młodości w czasach terroru stalinizmu, aż do końca, w równie represyjnym okresie stanu wojennego, nieprzerwanie toczył własną walkę w imię osobistej wolności i suwerenności ojczyzny przeciwko komunizmowi, „ludowej” Polsce i jej urzędnikom.
Bibiografia:
Kamiński M., Szum E., Janosik Podlaski. Józefa Koryckiego prywatna wojna z komunizmem, Warszawa 2019
Pietrzak L., Podlaski „Szakal”, „Uważam Rze Historia” 2013, nr 7, s. 53.
M. Dąbrowski, Śladami komunistycznych zbrodni na Lubelszczyźnie. Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa w Radzyniu Podlaskim w świetle wybranych materiałów archiwalnych IPN, „Radzyński Rocznik Humanistyczny”, t. 6, 2008