Afera „Łowców skór” to jedna z największych systemowych zbrodni wolnej Polski oraz jedno z najbardziej wstrząsających wydarzeń w historii Polskiej służby zdrowia. Cała sytuacja bezpośrednio dotyczyła pracowników łódzkich służb ratunkowych i lekarzy, którzy dopuszczali się morderstw oraz handlu zwłokami pacjentów.
Działania „Łowców skór”
Historia rozpoczyna się w latach 90, kiedy w łódzkim pogotowiu ratunkowym, kilku pracowników medycznych, lekarzy oraz sanitariuszy zaczęło „dorabiać” sobie pieniądze na morderstwach oraz handlu zwłokami pacjentów trafiających na pogotowie. Śledztwo przeprowadzone przez dziennikarzy „Gazety Wyborczej” w styczniu 2002 r. ujawniło sprawę „łowców skór” oraz ukazało 10 lat praktykowania przestępstw związanych z handlem zwłokami na masową skalę. Inicjatywa, która zakładała sprzedawanie informacji o zgonach pacjentów do firm pogrzebowych, zaczęła się w 1991, kiedy Włodzimierz Sumera po odejściu z pogotowia ratunkowego założył zakład pogrzebowy. Sumera na początku swojej działalności rozdał dawnym znajomym z pracy wizytówki, aby kontaktowali się z nim, w razie zgonów pacjentów. Początkowa w ramach podziękowania częstował swoich znajomych alkoholem. Kiedy inne zakłady zaczęły za takie usługi płacić, Sumera zaczął licytować stawki, co ostatecznie doprowadziło do tego, że pod koniec działalności tego procederu domy pogrzebowe były w stanie zapłacić nawet do 1800 zł za informacje o śmierci pacjenta. Reportaż Gazety Wyborczej, wykazał, że do pogotowia często trafiała działka ok. 200 ciał miesięcznie. Stawki wahały się w okolicy 1500 zł za pacjenta. Wychodziło to ok. 300 tysięcy złotych miesięcznie nieopodatkowanego zysku z handlu zwłokami. To dawało około 3,5 miliona złotych w skali roku.
Cały plan działania pracowników szpitala polegał na celowym opóźnianiu, bądź kompletnym zaniechaniu udzielenia pomocy pacjentom, którzy często wymagali natychmiastowej pomocy ze względu na krytyczny stan. Istotnym faktem jest to, że proceder handlu zwłokami nie istniał tylko wśród wybranej grupy pracowników pogotowia ratunkowego, brali w tym udział także dyspozytorzy ambulansów, którzy, często po otrzymaniu zgłoszenia nie wybierali najbliższej możliwej karetki tylko te dalej położone, ale z personelem, który był zaangażowany w sprawę. Celem „łowców” były głównie osoby starsze i mocno schorowane. Kiedy pacjent bez zapewnienia odpowiedniej opieki zmarł, informację o takim zgonie przekazywano zakładom pogrzebowym, za co pracownicy pogotowia mieli otrzymywać początkowo alkohol, który później zamienił się na pieniądze od właścicieli zakładów pogrzebowych, którzy dzięki takim sytuacją zyskiwali nowych „klientów”. Ratownicy często, aby utrudnić udzielenie skutecznej pomocy pacjentowi, zwlekali z udaniem się do osoby potrzebującej. Metoda była nazywana „na McDonalda”. Nazywała się ona tak dlatego, że pracownicy często zakładali brak pośpiechu i wstąpienie po drodze do pacjenta „na hamburgera”. Osobom, które dokonywały przestępstw, nierzadko zarzuca się również morderstwa. Ratownicy, aby przyśpieszyć śmierć pacjenta często podawali pavulon lub nierozcieńczoną eufilinę, oba te środki są stosowane powszechnie w medycynie, ale nieodpowiednio podane, w dużych dawkach mogą prowadzić do zatrzymania oddechu co często było przyczyną zgonu. Jeszcze inna metoda to tzw. hodowla skór. Polegała ona na tym, że lekarz, który podjeżdżał do pacjenta, często podtrzymywał go przy życiu za pomocą leków uśmierzających ból i kroplówki tylko po to, aby na następny dzień podczas wizyty kontrolnej odłączyć kroplówki, co często doprowadzało do śmierci pacjenta. Taki lekarz później nie musiał dzielić się pieniędzmi z zespołem pogotowia.
Rodziny osób zmarłych często po doznaniu szoku, jakim była śmierć bliskiej osoby, nie zastanawiało się, kim jest personel medyczny zajmujący się pacjentem. Rodziny podpisywały dokumenty, nieświadomie godząc się na usługi konkretnej firmy pogrzebowej, która była w kontakcie z pogotowiem. Nierzadką praktyką było również szantażowanie rodzin przez personel medyczny, jeśli te nie chciały podpisać zgody na usługi proponowanej firmy pogrzebowej, przedmiotem szantażu była karta zgonu, w której lekarz mógł wykluczyć udział osób trzecich w zgonie lub tego nie zrobić. Kolejnym sposobem na „przekonanie” bliskich pacjenta do podpisania umowy polegała na tym, że lekarze sprzedawali konkretnym zakładom podpisane i ostemplowane karty zgonów, a rodzinie nie dawali żadnych dokumentów mówiąc, że karta zgonu będzie do odebrania tam, gdzie zabrano ciało. Warto wspomnieć, że często sami pracownicy pogotowia, zamiast lekarzy, wypisywali karty na własną rękę, wpisując np. „zgon nie nosi cech kryminogennych” wykluczając w ten sposób ewentualną możliwość zabójstwa danej osoby.
Jak okazało się później w lokalnych serwisach Gazety Wyborczej, „nekroafera” nie dotyczyła tylko łódzkiego pogotowia. Doniesienia o podobnych procederach wypływały z większości większych polskich miast. Okazało się również, że doniesienia te docierały wcześniej do policji, a nawet do instytucji rządowych, lecz nie wywoływany one praktycznie żadnego zaindeksowania.
Zakończenie sprawy
Kilka dni przed publikacją reportażu w Gazecie Wyborczej sprawę badało już Centralne Biuro Śledcze Policji wraz z łódzką prokuraturą. Dwa dni przed samą publikacją reportażu w gazecie Wydział Do Spraw Przestępczości Zorganizowanej Łódzkiej prokuratury wszczął śledztwo na podstawie art. 148 kk. Mówiącego o „zabójstwach dokonywanym w motywacji zasługującej na szczególne potępienie”. Cała sprawa została podzielona na kilka wątków. Pierwszy, korupcyjny wątek, dotyczył kupowania oraz sprzedaży informacji o zgonach pacjentów pogotowia łódzkiego. Drugi wątek dotyczył stosowania pavulonu, leku, który służył do uśmiercania pacjentów, a powinien być używany tylko w bardzo dobrze uzasadnionych przypadkach, zazwyczaj na salach operacyjnych. Trzeci wątek dotyczył tak zwanych „wątpliwych zgonów”, było to postępowanie w sprawie domniemanego uśmiercania pacjentów przez załogi łódzkiego pogotowia. Czwarty wątek dotyczył osoby Tomasza Seldera, byłego sanitariusza oraz dyspozytora łódzkiego pogotowia. Selder jako pierwszy był „księgowym” całego systemu brania pieniędzy od zakładów pogrzebowych.
9 czerwca 2008 r. prawomocnym wyrokiem sądu apelacyjnego w Łodzi czterem pracownikom łódzkiego pogotowia udowodniono udział w zabójstwie pacjentów przy użyciu Pavulonu. Najwyższy wyrok otrzymał sanitariusz Andrzej Nowoceń, który został skazany na dożywotnie pozbawienie wolności za zabójstwo 4 pacjentów oraz pomoc w zabójstwie jednego. Poza tym kilkudziesięciu sanitariuszy i szefów zakładów pogrzebowych było oskarżonych o udział w handlu informacjami o śmierci pacjentów.
Podsumowanie
Afera „Łowców skór” to jeden z najbardziej wstrząsających skandali w historii polskiej służby zdrowia, ujawniający zbrodnicze działania pracowników łódzkiego pogotowia, którzy dla zysku celowo przyczyniali się do śmierci pacjentów i handlowali informacjami o zgonach. Sprawa zakończyła się skazaniem winnych, ale na długo pozostanie symbolem korupcji i braku nadzoru w systemie opieki zdrowotnej.
Bibliografia:
Łowcy skór, afera, która wstrząsnęła całą Polską. Mija rocznica wydania wyroku. Łowcy skór w Łodzi
Mieli ich ratować, a za 500 zł zmieniali w „skóry”. „Pacjenci próbowali krzyczeć”
Łódzkie zbrodnie, o których mówiła cała Polska. Te zdarzenia wstrząsnęły miastem!
D. Inglik-Dziąg: ŚRODOWISKO LEKARSKIE I OPINIA PUBLICZNA WOBEC PATOLOGII PRAKTYK MEDYCZNYCH – ANALIZA DONIESIEŃ PRASOWYCH NA TEMAT TZW. NEKROAFERY W ŁÓDZKIM POGOTOWIU. Dostęp przez: https://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.hdl_11089_11014/c/Folia_Sociologika_30_2003_169-186.pdf