Mieszkańcy okupowanego Krymu oraz okolicznych terenów w Rosji i na Ukrainie od kilkunastu dni skarżą się na reakcje alergiczne, kłopoty z oddychaniem, ból gardła i głowy, a w ciągu jednej nocy metalowe przedmioty w okolicy pokryły się rdzą. Z terenów po obu stronach granicy wywożone są do sanatoriów setki dzieci, a Ukraina musiała zamknąć dwa z trzech punktów kontrolnych ze względu na zagrożenie dla zdrowia pograniczników. Za ten stan rzeczy odpowiadają toksyczne emisje pochodzące z zakładów chemicznych Krymski Tytan w Armiańsku na okupowanym przez Rosjan półwyspie.

Przez kilkanaście ostatnich dni mieszkańcy obwodu chersońskiego na Ukrainie donosili o nietypowych zmianach w powietrzu. Toksyczna mgła, która pojawiła się nad ich domami, powodowała reakcje alergiczne na skórze, kłopoty z oddychaniem, ból gardła, głowy oraz nudności. Do siódmego września tylko w rejonach czaplyńskim i kalanczackim hospitalizowano 23 osoby (w tym 10 dzieci), a do sanatoriów z dala od skażenia wywieziono około 500 dzieci. Miejscowe władze podjęły decyzję o tymczasowym zamknięciu szkół na południu obwodu. W ciągu jednej nocy rdzą pokryły się wszystkie metalowe przedmioty w okolicy. Na niemetalowych powierzchniach można było z kolei zobaczyć plamy z oleistej substancji. Badania wykazały podwyższone stężenie dwutlenku siarki w powietrzu. Mieszkańcy obwodu mówią, że nigdy wcześniej nie mieli do czynienia z tego typu sytuacją.

Z powodu skażenia chemicznego ukraińskie władze zdecydowały się zamknąć dwa z trzech punktów kontrolnych na granicy z okupowanym Krymem. Na jedynym otwartym punkcie „Kalanczak” zardzewiały wszystkie metalowe elementy konstrukcji oraz broń pograniczników. Wszyscy pogranicznicy pracują w maskach. Skrócono również ich zmiany. Przy wjeździe na punkt kontrolny znajduje się ambulans, w którym lekarze wydają maski. Jak donosi BBC Ukraina, nie jest możliwy wjazd na Krym, ale przepuszczane są samochody poruszające się w przeciwnym kierunku.
Władze okupowanego Krymu przekonują, że powodem skażenia są zakłady chemiczne Krymski Tytan (które to po aneksji półwyspu przez Rosję stały się spółką zależną od rosyjskiego przedsiębiorstwa Titanium), a emisja spowodowana jest brakiem dostaw wody do zbiorników na kwas, wobec czego toksyny z zakładu wydostają się do atmosfery. Siergiej Aksonow, premier tzw. Autonomicznej Republiki Krymu oświadczył, że przedsiębiorstwo należy zmodernizować montując filtry. Zapowiedział także rekultywację jeziora, które jak dotąd pełniło funkcję zbiornika kwasu. Ukraińskie ministerstwo obrony również kieruje podejrzenia w stronę zakładów chemicznych, jednak wg ministra Dmytro Huculaka, powołującego się na informacje wywiadowcze, bezpośrednią przyczyną emisji było omyłkowe ostrzelanie przez rosyjską armię zbiorników z chemikaliami w trakcie ćwiczeń wojskowych.
Jak donosi rosyjskojęzyczne Deutsche Welle, Rosprirodnadzor (rosyjska federalna służba monitorująca eksploatację surowców naturalnych) nałożył 3 dni temu (9 września) karę na zakłady Krymski Tytan. Przedsiębiorstwo musi wpłacić do rosyjskiego budżetu prawie 737 milionów rubli (ok. 40 mln zł). Wstrzymano też funkcjonowanie zakładów. Na chwilę obecną nie wiadomo, kiedy wznowią one działalność.
Źródła:
DW
BBC Україна (1)
BBC Україна (2)
Oświadczenie Rosprirodnadzoru
5 Канал
Zdjęcie główne — BBC Україна.