Wszyscy słyszeliśmy o Holocauście, większość z nas także o ludobójstwie w Rwandzie, część wie o rzezi Ormian w Turcji czy zbrodniach Czerwonych Khmerów w Kambodży (Kampuczy). Dlaczego więc o tym, że w Indonezji w latach 1965-66 z powodów ideologicznych i etnicznych brutalnie zamordowano (według różnych statystyk) nawet ponad 2 miliony osób, wiemy tak niewiele?
GENEZA
Położona między Oceanem Indyjskim a Pacyfikiem Republika Indonezji liczy sobie ponad 260 milionów mieszkańców i jest najludniejszym państwem islamskim na świecie. Pierwszym prezydentem niepodległej od 1945 roku Indonezji był Sukarno.

Od drugiej połowy lat 50. poprzez system demokracji sterowanej starał się on pogodzić wpływy różnych środowisk, przede wszystkim nacjonalistycznych, islamskich i komunistycznych. Był przywódcą charyzmatycznym, dystansującym się zarówno od USA, jak i od Związku Sowieckiego, choć chciał w Indonezji budować socjalizm. W połowie lat 60. jego polityka poniosła ostateczną klęskę. W kraju panowała bieda. W 1965 roku działający w armii indonezyjskiej Ruch 30 Września, porywając i zabijając kilku generałów, dokonał nieudanego zamachu stanu, o który wojskowi, na czele z generałem Suharto, oskarżyli Komunistyczną Partię Indonezji (Partai Komunis Indonesia, PKI) — armia nie zgadzała się z komunistami przede wszystkim ws. reformy rolnej. PKI składała się głównie z wykształconych i pozbawionych perspektyw Indonezyjczyków; była wówczas trzecią największą partią komunistyczną na świecie i największą w niekomunistycznym państwie. Usunięcia Sukarno chciał Zachód. Dokładny scenariusz puczu do dziś pozostaje nieznany, prawdopodobnie stał za nim sam Suharto, chcący obalić Sukarno i przejąć władzę w kraju. Udało mu się to — w 1967 został drugim prezydentem niepodległej Indonezji i represyjnie rządził krajem przez następnych ponad 30 lat.
RZEŹ
W efekcie propagandy nienawiści doszło do masowych mordów, przede wszystkim na członkach PKI, ale też osobach podejrzanych o lewicowe poglądy, należących do związków zawodowych, nauczycielach, intelektualistach, aktywistach, artystach, bezrolnych chłopach oraz mieszkających w Indonezji Chińczykach i innych mniejszościach etnicznych.

Komuniści byli oskarżani, najprawdopodobniej zupełnie niesłusznie, nie tylko o zdradę, ale też o wyjątkowe okrucieństwo — i zostali okrutnie potraktowani. Mordowali ich wojskowi, członkowie paramilitarnych bojówek i specjalnie do tego celu wypuszczeni z więzień przestępcy. Dochodziło też do samosądów na znajomych i sąsiadach. Do dziś nie wiadomo, ile dokładnie było ofiar tego zorganizowanego ludobójstwa; mówi się nawet o ponad 2 milionach. Byli oni mordowani m.in. poprzez uduszenie drutem. Towarzyszyły temu gwałty i grabieże. Ci, którym udało się przeżyć pogrom, zostali wysłani do obozów koncentracyjnych; to ok. 1,5 miliona ludzi. Byli tam zmuszani do niewolniczej pracy dla zachodnich firm, torturowani i zabijani poprzez dekapitację, większość żyła w obozach (szczególnie trudnych do życia w tropikalnym klimacie) kilkanaście lat. Dzieci członków PKI oraz osób oskarżanych o sympatyzowanie z komunistami pozbawiono prawa do edukacji i pracy w prestiżowych zawodach, ograniczano prawa obywatelskie nawet osobom, których w 1965 roku nie było jeszcze na świecie — represje sięgały kilku pokoleń. O szerzenie komunizmu mógł zostać oskarżony każdy — oprawcy przyznają, że nierzadko fabrykowali dowody. Nie było procesów, tylko okrutne przesłuchania, podczas których ofiary były wymyślnie torturowane. Po śmierci ofiary były rozczłonkowywane, a ich szczątki rozrzucane w lasach czy wrzucane do wody. Świadkowie mówili o rzekach czerwonych od krwi, zatamowanych ciałami. Obawiający się tzw. „efektu domina” Zachód uznał tę zbrodnię za zwycięstwo nad komunizmem, choć wielu spośród ofiar nie miało żadnych powiązań z PKI czy szeroko pojętym ruchem komunistycznym. Jedną z niewielu osób potępiających mordy był Robert F. Kennedy.
INDONEZJA DZIŚ
Zmuszony do odejścia z urzędu w 1966 roku Sukarno zmarł w areszcie domowym w 1970 roku.

Choć oparta na tzw. Nowym Porządku dyktatura Suharto skończyła się w 1998 roku, a ofiarom przywrócono część praw, to w Indonezji do dziś oficjalnie utrzymywana jest wersja o okrucieństwie komunistów i bohaterstwie tych, którzy ich wymordowali. Sprawcy sami siebie dumnie nazywają „gangsterami”, porównując się do bohaterów amerykańskich filmów. Nadal są przy władzy. Każda próba mówienia o ofiarach inaczej niż oprawcy spotyka się z groźbami, że masakra może się powtórzyć.
Na świecie o tej zbrodni przez pół wieku mówiło się niewiele. Oscarowy Rok niebezpiecznego życia Petera Weira z 1982 roku opowiada o wydarzeniach w Indonezji w przededniu masakry. O samym ludobójstwie świat dowiedział się więcej dzięki dwóm dokumentom amerykańsko-brytyjskiego reżysera Joshuy Oppenheimera. We wstrząsającej Scenie zbrodni (ang. The Act of Killing, 2012) o tym, co robili, entuzjastycznie wypowiadają się mordercy. Chełpią się sadyzmem, chętnie rekonstruując wydarzenia z połowy lat 60. W Scenie ciszy (ang. The Look of Silence, 2014) głos mają ofiary, którym udało się przeżyć oraz rodziny pomordowanych.

W samej Indonezji, jeśli chcą żyć, muszą milczeć. Jednak na świecie dzięki dyptykowi, szczególnie dzięki Scenie zbrodni, trwające pół wieku milczenie na temat ludobójstwa z lat 1965-66 zostało przerwane. Pod wpływem filmów Oppenheimera w 2017 roku amerykański rząd odtajnił tysiące dokumentów dotyczących ludobójstwa. Wynika z nich m.in. że Amerykanie nie tylko wiedzieli o zbrodniach, ale wręcz zachęcali do nich. Sam Oppenheimer publicznie oskarżył Stany Zjednoczone — które przez lata wspierały bestialski reżim Suharto — o inspirowanie zbrodni i beznamiętne stanie z boku z pełną świadomością dziejącej się tragedii. Amerykanie mieli m.in. zapewnić indonezyjskiemu wojsku specjalny system radiowy, pozwalający koordynować mordy na tak dużym terenie. W tygodniku Przegląd Radosław S. Czarnecki pisze:
„Od początku rzezi amerykańska ambasada w Dżakarcie przekazała wojskowym szwadronom śmierci listę z adresami 5 tys. czołowych członków partii. To zdecydowanie pomogło armii, zwłaszcza w początkowej fazie operacji, uniemożliwiając ukrycie się i zejście ‘do podziemia’.”
Społeczność międzynarodowa zawiodła także po tragedii. Wymordowanie ponad 2 milionów osób nigdy nie zostało rozliczone. Nie powstał żaden specjalny międzynarodowy trybunał karny dla osądzenia morderców. Za udział w ludobójstwie w Indonezji nikt nie został ukarany.
ŹRÓDŁA:
Human Rights Watch
Inside Indonesia
The Jakarta Post
Kontakt
The New York Times
Polityka
Przegląd