To był długi weekend dla Arabii Saudyjskiej. Walka z korupcją rozpoczęła się od prawdziwej bomby — masowych aresztowań książąt oraz innych saudyjskich osobistości. Kilkanaście godzin później nad Rijadem przechwycono pocisk, który wystrzelony został z terytorium ogarniętego wojną Jemenu. Kolejnego dnia doszło do katastrofy śmigłowca, na pokładzie którego znajdował się książę, oficjele oraz załoga.
Masowe aresztowania — kto, za co i po co?
Aresztowanych zostało 11 książąt oraz 38 byłych i obecnych ministrów, deputowanych oraz biznesmenów. Król Salman zdecydował się na powołanie specjalnego komitetu ds. walki z korupcją, a kierowanie nim powierzył swojemu następcy — księciu Muhammadowi. Aresztowania przebiegły z rozmachem właściwym dla Saudów, bowiem oskarżonych o korupcję umieszczono w pięciogwiazdkowych hotelach.

Błędem byłoby sądzić, iż korupcja to nowy problem Królestwa. Trawi ona cały kraj już od dawna i jest stałym elementem systemu. Dlaczego zatem dopiero teraz władze zdecydowały się na podjęcie radykalnych kroków? Odpowiedź jest następująca: w celu skonsolidowania władzy. 81-letni Król na swojego następcę wyznaczył młodego Muhammada bin Salmana, który niedawno zapowiedział zmiany, mające na celu „powrót do umiarkowanego islamu”. 32-letni książę Muhammad stałby się zatem pierwszym panującym nowego pokolenia, co rzekomo mogłoby przynieść ogromne zmiany obyczajowe oraz polityczne w państwie. Godnym zaznaczenia jest również fakt, że jakże liczna rodzina Saudów to swego rodzaju instytucja polityczna. Rezygnacja z dyskretnego rozwiązywania konfliktów w rodzinie po pewnym namyśle nie powinna zatem szczególnie szokować.
Udaremniony atak rakietowy na Rijad
Celem ataku był znajdujący się w Rijadzie międzynarodowy port lotniczy imienia Króla Chalida. Przyznali się do niego rebelianci jemeńscy (Huti), usprawiedliwiając to prawem do odpowiedzi na bombardowania. Owych rebeliantów od 2015 roku zwalcza koalicja państw arabskich (przy sporej pomocy USA) pod przywództwem Arabii Saudyjskiej. Huti wspierani są natomiast przez Iran, czyli głównego rywala AS w drodze po miano regionalnego hegemona. Władze Królestwa oskarżyły Iran o zainspirowanie oraz przekazanie broni rebeliantom, co zdaniem Saudów mogłoby stanowić potencjalną deklarację wojny. Warto jednak zaznaczyć, że tego typu retoryka to żadna nowość w relacjach Teheran-Rijad. Otwarty konflikt jawi się jako raczej nieprawdopodobny. Osobiście uważam, że najrozsądniej byłoby uznać to za nowy etap współczesnej „wielkiej fitny” (fitna po arabsku oznacza rozłam), czyli rywalizacji w łonie islamu — sunnickiej Arabii oraz szyickiego Iranu. Wszystko oczywiście nierozerwalnie łączy się z walką o wpływy na Bliskim Wschodzie. Konflikt bez wątpienia eskaluje, natomiast prowadzenie wojny zastępczej opłaca się obu państwom po stokroć bardziej niż otwarty konflikt.
Katastrofa śmigłowca

Ofiarami katastrofy byli książę Mansour ibn Muqrin (zastępca gubernatora prowincji Asir) oraz 8 innych osób, w tym oficjele oraz załoga. Do zdarzenia doszło w południowej części kraju, nad miastem Abha, ok. 120 km od granicy z Jemenem, który, jak wspominałam powyżej, targany jest wojną domową. Naturalnie pojawiły się głosy o ewentualnej roli Iranu, co niezależnie od prawdziwości tych twierdzeń należy uznać za typową reakcję saudyjskiej dyplomacji. Przyczyny katastrofy nie są jeszcze dokładnie znane, zatem powstrzymam się od przedwczesnego wyrokowania. Nie należy jednak ignorować wspomnianej lokacji, ponieważ za tą granicą kontrolę nad jemeńskim terytorium sprawują Huti, regularnie bombardowani przez koalicję.
Dymisja premiera Libanu
W sobotę przebywający w Rijadzie pro–saudyjski premier Libanu Saad Hariri podał się do dymisji. W transmitowanym przez telewizję Al-Arabija wystąpieniu powiedział, że obawia się on swoje życie i obecna sytuacja przypomina mu tę, kiedy w 2005 roku zamordowano jego ojca. Oskarżenia padły w stronę Iranu, który według byłego już premiera destabilizuje region oraz sam Liban za pośrednictwem Hezbollahu. Scena polityczna w Libanie (w sporym uproszczeniu) podzielona jest na dwa wrogie obozy – jeden popiera sunnicką Arabię, a drugi szyicki Iran, za pośrednictwem wspomnianego Hezbollahu. Dymisja premiera pochodzącego z obozu pro-saudyjskiego z pewnością będzie miała poważne konsekwencje dla libańskiej sceny politycznej, jak i dla wpływów innych państw w tym kraju.
Zdjęcie główne: SPA Agency