Choć od ostatniego wojskowego zamachu stanu minęło już prawie półtora roku, sytuacja w Turcji nie poprawia się. Jest jednak ktoś, kto kryzysem nie tylko zarządza, ale także na nim zyskuje. Tą osobą jest nie kto inny, jak prezydent Erdoğan. Niestety, gdzie ktoś zyskuje, ktoś zwykle musi stracić — a traci przede wszystkim człowiek, któremu odmawia się jego podstawowych praw.
PUCZ I JEGO NASTĘPSTWA
Do próby siłowego przejęcia władzy przez grupę wojskowych przeciwnych polityce prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana (AKP) doszło w nocy z 15 na 16 lipca 2016 roku. Część armii pozostała jednak wierna władzom w Ankarze, a pucz tej samej nocy się załamał i został stłumiony. Ofiary to 246 zabitych i 2194 rannych. Erdoğan o inspirowanie zamachu stanu oskarżył mieszkającego w USA kaznodzieję Fethullaha Gülena. Odpowiedzią na pucz są trwające do dziś represje na szeroką skalę. Czystki trwają nie tylko w wojsku, ale też w szkolnictwie, sądownictwie, nauce, administracji publicznej, policji i mediach. Zamknięto szkoły i uniwersytety, zdelegalizowano związki zawodowe. W więzieniach znajduje się ok. 50 tys. osób, ponad dwa razy więcej straciło pracę, a wobec ok. 150 tys. toczą się śledztwa. Zamknięto też prawie 4 tys. organizacji pozarządowych. Rząd łamie prawa człowieka, wolność słowa i zasadę pluralizmu. Zamach stanu okazał się świetnym pretekstem, aby uciszyć opozycję polityczną i w zasadzie każdego, kto nie zgadza się z polityką rządu i prezydenta Erdoğana.

Latem 2016 roku Turcja, w związku ze stanem wyjątkowym, zawiesiła Konwencję o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, szerzej znaną jako Europejska Konwencja Praw Człowieka — w ten sposób rząd chciał uniknąć krytyki ze strony Rady Europy za działania wobec obywateli, których uznaje za wrogo nastawionych. Europejska Konwencja Praw Człowieka to międzynarodowa umowa zawarta przez państwa członkowskie Rady Europy. Zakazuje m.in. dyskryminacji i stosowania tortur, chroni wolność słowa, wolność wyznania czy prawo do życia. To ostanie wyraża się m.in. w zakazie kary śmierci. Za jej przywróceniem po nieudanej próbie zamachu stanu opowiedział się prezydent Erdoğan. Turcja oficjalnie zniosła karę śmierci w 2004 roku — bez tego nie byłoby możliwe rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z Unią Europejską — lecz nie wykonywano jej już od 1984 roku. Jednak w lipcu 2017 roku, podczas wiecu z okazji rocznicy udaremnienia puczu, Erdoğan zapowiedział, że podpisze ustawę przywracającą karę śmierci, o ile tylko taka do niego trafi.
I TY MOŻESZ BYĆ PRZEŚLADOWANY
W ostatnim czasie nasiliły się protesty tureckich kobiet. Są one spowodowane aktami przemocy ze strony mężczyzn, którzy domagają się, aby Turczynki ubierały się bardziej skromnie i konserwatywnie. Jednym z incydentów było obrażenie i kopnięcie kobiety w autobusie za noszenie szortów. Rząd i prezydent Erdoğan stoją po stronie ograniczenia praw kobiet i wszelkich mniejszości. Cenzurują też media — zlikwidowali ponad 180 ośrodków medialnych i prześladują dziennikarzy oraz pisarzy — pracę straciło ok. 2,5 tysiąca pracowników mediów, a ponad 140 przebywa w więzieniach, czekając na proces. Znana pisarka Elif Şafak w swojej powieści „Bękart ze Stambułu” wspomniała o ludobójstwie popełnionym na Ormianach w latach 1915-1917. Oskarżono ją o „szkalowanie tureckości”, mogła iść do więzienia na trzy lata, w końcu zarzuty oddalono. Mieszka w Londynie. Dziennikarka Ansi Erdoğan (zbieżność nazwisk z prezydentem Turcji przypadkowa) za artykuły opisujące łamanie praw Kurdów została oskarżona o wspieranie terroryzmu i działalność antypaństwową. Spędziła pięć miesięcy w więzieniu, grozi jej dożywocie.

Reżim Erdoğana nie oszczędza też obrońców praw człowieka. W czerwcu 2017 roku aresztowano szefa Amnesty International w Turcji, Tanera Kılıça, oskarżając go o współpracę z Fethullahem Gülenem. Kılıç nadal przebywa w areszcie. W lipcu zaś zatrzymano dziesięciu kolejnych działaczy praw człowieka, w tym dyrektor AI w Turcji, İdil Ese i Özlem Dalkıran, działaczkę broniącej demokracji i społeczeństwa obywatelskiego organizacji The Citizens’ Assembly. Wśród aresztowanych był też obywatel Niemiec, Peter Steudtner oraz Szwed z amerykańskim obywatelstwem, Ali Garavi. Bezpodstawnie i fałszywie oskarżono ich o wspieranie różnych grup terrorystycznych i straszono wieloletnim więzieniem. Ośmioro spośród aresztowanych działaczy zwolniono warunkowo z aresztu w październiku, dwóch wcześniej wyszło za kaucją, ale śledztwo wobec nich nadal się toczy. Ich uwolnienie nie zwiastuje też, niestety, zmian w polityce Erdoğana — liczby prześladowanych mówią same za siebie.

DALEKO OD KEMALA
Erdoğan, jak i cała partia AKP, zawsze był w opozycji do ideologii kemalistycznej, w przeciwieństwie do tureckiego wojska, dla którego świeckość państwa jest istotnym elementem. W XX wieku kilka razy dochodziło w Turcji do przewrotów wojskowych w imię zasad kemalizmu. Państwu pierwszego prezydenta Republiki Turcji, Mustafy Kemala Paszy, zwanego Atatürkiem, daleko było do ideału. Jak zauważa Shlomo Avineri, nacjonalistycznej Turcji tamtego czasu (lata 20. i 30. ubiegłego wieku), rządzonej przez otoczonego kultem wodza, bliżej było do europejskiego faszyzmu niż do liberalnej demokracji. Jednak obecne odejście od sekularyzmu (choć nie od nacjonalizmu, w tym kontekście AKP blisko jest do kemalizmu) to krok w bardzo złą stronę, a brutalna odpowiedź na zamach stanu jeszcze bardziej podzieliła tureckie społeczeństwo. W kwietniu miało miejsce referendum w sprawie zmiany systemu z parlamentarnego na prezydencki. Erdoğan wygrał je i umocnił swoją władzę. Według OBWE, referendum nie spełniało międzynarodowych standardów. Problemem pozostają też zamachy terrorystyczne oraz kwestia kurdyjska. Ci ostatni również znajdują się w opozycji do kemalizmu, podważając jego podstawę — niepodzielny charakter Turcji.

Mimo że polityka Erdoğana doprowadziła do kolejnego zamachu stanu (wojskowi sprzeciwiali się m.in. zapowiadanym przez prezydenta zmianom konstytucyjnym, ale nie brakuje też teorii, jakoby pucz był zaplanowany albo przynajmniej od pewnego momentu sterowany przez administrację prezydenta), a w jego efekcie do prześladowania obywateli, nadal cieszy się on poparciem zarówno dużej części tureckiego społeczeństwa, jak i Unii Europejskiej oraz Stanów Zjednoczonych. Obywatele Turcji pod trwającymi już 15 lat rządami AKP doświadczyli prawdziwego skoku cywilizacyjnego, a ich sytuacja materialna uległa ogromnej poprawie w stosunku do tej z lat 90. (wyjątkiem są dopiero ostatnie dwa lata). Powrócono też do wielu tradycyjnych elementów islamskich, wcześniej odrzucanych — to również spotkało się z przychylnością większości społeczeństwa. Zachód zaś potrzebuje stabilnej Turcji z powodu napływu uchodźców (głównie z Syrii) i jej zaangażowania w walce z tzw. Państwem Islamskim. Nie zmienia tego fakt, że Turcja do UE w najbliższych latach nie dołączy (negocjacje akcesyjne zostały zamrożone) ani to, że Stany popierają syryjskich Kurdów. Nie zmieniają tego również pogarszające się relacje Turcji z wieloma państwami, m.in. z Izraelem, Armenią, Grecją czy Egiptem. Społeczność międzynarodowa ma z Turcją poważny problem i nie wie, jak go rozwiązać.
ŹRÓDŁA:
Amnesty International, „Who are the Istanbul 10 and why have they been imprisoned in Turkey?”, https://www.amnesty.org/en/latest/campaigns/2017/09/who-are-the-istanbul-ten-and-why-have-they-been-imprisoned-in-turkey/.
Shlomo Avineri, „The Strange Death of Turkish Secularism”, https://www.project-syndicate.org/commentary/erdogan-crackdown-turkish-secularism-by-shlomo-avineri-2016-07?barrier=accessreg.
Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, Dz. U. z 1993, nr 61, poz. 284.