Prezydent Stanów Zjednoczonych podjął w środę decyzję o uznaniu Jerozolimy za stolicę Izraela i przeniesieniu tam amerykańskiej ambasady, która obecnie znajduje się w Tel Awiwie. Ta pozornie symboliczna decyzja ma jednak gigantyczne znaczenie dla izraelsko-palestyńskiego procesu pokojowego oraz dla stabilności w całym regionie.
Dlaczego Jerozolima jest tak istotna?

Jerozolima – święte miasto zarówno Żydów, jak i muzułmanów, od samego powstania państwa Izrael jest punktem spornym pomiędzy Izraelczykami a Palestyńczykami. Obydwa państwa uznają ją za swoją stolicę (Palestyna za stolicę uznaje wschodnią Jerozolimę, a Izrael całe miasto). Wschodnia Jerozolima ze swoim Starym Miastem, w którym znajdują się najważniejsze świątynie chrześcijan, Żydów oraz muzułmanów, została anektowana przez Izrael po wojnie sześciodniowej w 1967 roku, ale jak dotąd nikt nie uznał jej jako części Izraela. W 1980 roku Izrael ogłosił zjednoczenie miasta jako stolicy Izraela, jednak zostało to skrytykowane przez społeczność międzynarodową i potępione przez ONZ w rezolucji nr 478. Według izraelsko-palestyńskich porozumień pokojowych z 1993 roku, status Jerozolimy ma zostać ustalony w kolejnych porozumieniach. ONZ z kolei uznaje wschodnią Jerozolimę za okupowane przez Izrael terytorium palestyńskie i preferuje rozwiązanie ustanawiające Jerozolimę jako stolicę obu państw (wschodnia jako stolica Palestyny, zachodnia jako stolica Izraela).
Co właściwie zrobił Donald Trump?

Jak dotąd Stany Zjednoczone, podobnie jak zdecydowana większość innych państw, miały swoją ambasadę w Tel Awiwie. Żadne państwo na świecie nie umieściło swojej ambasady w Jerozolimie. W 1995 roku Kongres USA przegłosował ustawę, według której Stany Zjednoczone miały uznać Jerozolimę za stolicę Izraela oraz przedsięwziąć kroki zmierzające do przeniesienia tam ambasady z Tel Awiwu, jednak Bill Clinton oraz każdy następny prezydent (do środy także Donald Trump) blokowali wykonanie tej ustawy, uznając ją za niekonstytucyjną, ponieważ ingeruje ona w prawo prezydenta do prowadzenia polityki zagranicznej państwa. Donald Trump jednak uznał, że „nadszedł czas, aby oficjalnie uznać Jerozolimę za stolicę Izraela”. Najdziwniejsza jednak była nie sama decyzja – jej można było się spodziewać – ale jej uzasadnienie. Trump oświadczył, że zrobił to w najlepszym interesie USA, w imię pokoju między Izraelem a Palestyńczykami, a Stany Zjednoczone dalej będą wspierać two-state solution, czyli rozwiązanie przewidujące istnienie niepodległych państw Izraela oraz Palestyny. Ostatnia decyzja jest jednak całkowitym zaprzeczeniem dbałości o pokój w regionie oraz poparcia dla two-state solution, o czym szerzej w następnym akapicie.
Jakie będą konsekwencje?

Decyzja ta jest katastrofalna dla przebiegu procesu pokojowego między Palestyną a Izraelem. Palestyńczycy są oburzeni decyzją Donalda Trumpa, który stolicę ich państwa uznał nie tylko za terytorium Izraela, ale również za część izraelskiej stolicy. W odpowiedzi na postępowanie prezydenta USA Hamas (palestyńska bojówka uznawana przez większość państw za organizację terrorystyczną) rozpoczął ostrzał rakietowy terytorium Izraela, a na ulicach miast Zachodniego Brzegu Jordanu wybuchły zamieszki. Liderzy Hezbollahu i Hamasu wezwali z kolei Palestyńczyków do rozpoczęcia trzeciej intifady (powstania). Izrael zaś wzmocnił swoją obecność wojskową w rejonie Zachodniego Brzegu, określając ją jako „gotowość na możliwy rozwój wydarzeń”. W najbliższym czasie można się spodziewać znacznego wzrostu aktywności terrorystycznej na terytorium Izraela.
Co warte podkreślenia, Amerykanie są w swoim działaniu całkowicie osamotnieni. Jak dotąd decyzję prezydenta potępili przywódcy Francji, Wielkiej Brytanii, Rosji, Niemiec, Chin, Indii, Pakistanu i Indonezji, a także papież, sekretarz generalny ONZ, wysoki przedstawiciel ds. polityki zagranicznej UE oraz Liga Arabska. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan zagroził nawet zerwaniem stosunków dyplomatycznych z Izraelem (chociaż jeszcze tego nie zrobił). Poza tym nazwał sytuację „wrzuceniem regionu prosto w ogień”. Ruch prezydenta Trumpa spotkał się również z ostrym sprzeciwem wszystkich państw regionu, łącznie z takimi partnerami USA, jak Arabia Saudyjska czy Egipt. Żadne z państw na świecie nie wyraziło się pozytywnie na temat działania Stanów Zjednoczonych. 8 z 15 państw Rady Bezpieczeństwa ONZ (w tym Wielka Brytania, Włochy i Francja) zażądało zwołania posiedzenia Rady na wniosek Palestyny oraz Turcji, które alarmują, że decyzja prezydenta USA jest niezgodna z prawem międzynarodowym oraz rezolucjami ONZ. Posiedzenie RB będzie miało miejsce w piątek.
Wygląda więc na to, że nowa amerykańska ambasada w Jerozolimie będzie jednym z najgorętszych miejsc na świecie i to wcale nie w związku z ciepłym południowym klimatem.
Źródła: BBC, The Guardian, Reuters, AMN Al-Masdar, The Jerusalem Post, The Independent.
Fotografia tytułowa: Reuters.