Mimo zapewnień, iż bezpieczeństwo stanowi absolutny priorytet dla nowego rządu oraz jego szefa, kwestie te w exposé Mateusza Morawieckiego zostały zepchnięte na margines. O planach związanych z bezpieczeństwem i obronnością zaledwie wspomniano w części przemówienia poświęconej polityce zagranicznej Polski.
EXPOSÉ A BEZPIECZEŃSTWO
„NATO fundamentem, zaś USA naszym głównym sojusznikiem” — nie stanowi to żadnej zmiany w kwestii twardych gwarancji bezpieczeństwa Polski. Premier Morawiecki zapewnił, że szczyt NATO w 2016 roku w Warszawie oraz jego postanowienie o wzmocnieniu wschodniej flanki mogą stanowić potwierdzenie, że na USA i NATO Polska zawsze może liczyć. Nowy szef rządu zaznaczył także, że jako istotny element postrzega transfer nowoczesnych technologii oraz ich „udomowienie”. Zwrócił również uwagę na soft power RP, która budowana powinna być m.in. poprzez… prawdę historyczną. W kwestii bezpieczeństwa wewnętrznego wspomniał o budowie posterunków policji w miejsce tych zlikwidowanych przez rząd PO.
Exposé zwykle koncentruje się na wyborze najważniejszych zagadnień. Dlaczego zatem kwestia (podobno) priorytetowa została potraktowana po macoszemu? Premier sam przyznał, że „paru wątków mogło zabraknąć”. Otrzymaliśmy zatem zapowiedź dalszego bandwagoningu oraz samowasalizacji wobec USA.
CZYM JEST BANDWAGONING?
Mianem bandawagoningu określa się sytuację, w której mniejsze (słabsze) państwo przyłącza się do mocarstwa w nadziei na uzyskanie korzyści, opiekę w sferze bezpieczeństwa czy wpływ na sytuację międzynarodową. Niestety, niesie to za sobą pewne niedogodności — uzależnienie, brak wpływu na politykę tego mocarstwa. Nie stanowi to także dużego wyróżnienia, bowiem koszty ponoszone przez mocarstwo są niskie i nie wymagają wielkiego poświęcenia dla słabszego sojusznika. Nie bez powodu mówi się, że bandwagoning to strategia dla słabych. W przypadku Polski doprowadziło to do wasalizacji wobec USA.
PRZYKŁADY SAMOWASALIZACJI
Zapowiedzi premiera Morawieckiego świadczące o samowasalizacji nie są żadną nowością — ten proces trwa już od wielu lat. Można wyróżnić jego konkretne przykłady, które sięgają lat 90. ubiegłego wieku:
– interwencja w Kosowie (24 marca 1999 roku, zaledwie 12 dni po naszej akcesji do NATO),
– zastrzeżenia wobec Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony (dylemat: Europa czy USA),
– zawarcie umowy na zakup F-16 od USA (przy korzystniejszych ofertach innych państw),
– dołączenie do „koalicji antyterrorystycznej” i udział w wojnie w Afganistanie (NATO, w tym Polska, jako „skrzynka z narzędziami” Stanów Zjednoczonych),
– udział w agresji na Irak oraz przejęcie kontroli nad jedną ze stref okupacyjnych,
– istnienie tajnych więzień CIA na terenie Polski,
– aktywne wsparcie dla „kolorowych rewolucji” na obszarze poradzieckim (uważane przez Rosję za realizację polityki USA),
– kwestia systemu obrony przeciwrakietowej.

PODSUMOWUJĄC
Nie jest też tak, że sytuacja opisana powyżej ma same minusy i jest pozbawiona logiki. Polska jako najbardziej wysunięte na wschód państwo NATO, pozostające w strefie „rozrzedzonego bezpieczeństwa”, potrzebuje gwarancji ze strony jednego mocarstwa (USA), aby obronić się przed drugim (Rosją), które potencjalnie stanowi największe zagrożenie. Nic dziwnego zatem, że do tej roli wybrano jedyne supermocarstwo na świecie. Martwi natomiast brak jakiejkolwiek kreatywności w sferze bezpieczeństwa. Szczególnie, kiedy retoryka wobec innego gwaranta — Unii Europejskiej — staje się coraz bardziej konfrontacyjna. Premier zaznaczył, że Polska nie zgadza się na pozostawanie w „drugiej prędkości”. Nie zauważył jednak (albo zauważył, ale tego nie powiedział), że „druga prędkość” stała się faktem i nie jest to spowodowane działaniem innych państw, tylko pozycją Polski. Wasalizacja i bandwagoning są tego wyraźnym dowodem.
Zdjęcie główne: Artur Chojny