W odpowiedzi na niedzielne incydenty na Morzu Azowskim na forum ONZ zwołano specjalne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa, a prezydent Ukrainy złożył wniosek o wprowadzenie stanu wojennego. Wniosek został zatwierdzony w parlamencie. Co stało się na Morzu Azowskim? Jakie stanowisko zajęła Rada Bezpieczeństwa? Co tak naprawdę oznacza stan wojenny? Czy Ukraina zamknie granice? W naszym podsumowaniu odpowiadamy na te pytania.
MORZE AZOWSKIE
25 listopada 2018 roku ukraiński holownik w eskorcie dwóch kutrów marynarki wojennej wypłynął z portu w Odessie w kierunku Morza Azowskiego, gdzie znajdują się dwa ukraińskie porty — Mariupol i Berdiańsk. Morze Azowskie jest oddzielone od Morza Czarnego Cieśniną Kerczeńską. Wschodni brzeg należy do Rosji, a leżący na zachodnim brzegu Kercz to okupowane przez Rosję terytorium Ukrainy. Rosjanie wybudowali tam most, który uniemożliwia większym kontenerowcom przepłynięcie przez cieśninę.


Jeszcze we wrześniu dwa inne ukraińskie statki pokonały tę samą trasę bez większych przeszkód. Tym razem jednak było inaczej. Po dopłynięciu do Cieśniny Kerczeńskiej podpłynęły do niej statki rosyjskiej marynarki wojennej i straży przybrzeżnej. Jeden z rosyjskich statków staranował ukraiński holownik, co można zobaczyć na tym filmie [LINK] nagranym i upublicznionym przez załogę rosyjskiej jednostki. Następnie rosyjskie okręty odcięły ukraińskim kutrom dostęp do uszkodzonego holownika, a na miejsce przyleciały rosyjskie śmigłowce, które na wysokości 15 metrów nad ukraińskimi statkami zaprezentowały swoje uzbrojenie. Ukraińskie okręty próbowały wycofać się z powrotem do portów, jednak zostały ostrzelane przez Rosjan. W efekcie 6 ukraińskich żołnierzy zostało rannych (w tym 3 ciężko, wg strony ukraińskiej jeden jest w stanie krytycznym), a Rosjanie zajęli wszystkie trzy statki i pojmali 23 ukraińskich marynarzy. Nie były to pierwsze agresywne działania Rosjan w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej. Od miesięcy Ukraina skarżyła się na bezprawne zatrzymywanie cywilnych statków handlowych zmierzających do ukraińskich portów na Morzu Azowskim. Cierpi na tym ukraiński handel, a co za tym idzie, również gospodarka. Tym razem jednak doszło do ataku na okręty ukraińskiej marynarki, co w prawie międzynarodowym jest uznawane jako akt agresji na suwerenność państwa i tak też zostało to odebrane w Kijowie.
Rosjanie próbowali przekonywać, że ukraińskie okręty naruszyły ich wody terytorialne, jednakże są z tym zarzutem dwa istotne problemy. Po pierwsze, ukraińskie statki opływały Półwysep Krymski, który w świetle prawa międzynarodowego wciąż należy do Ukrainy. Po drugie, dowódca jednego ze statków podczas ataku nadał swoje współrzędne, według których znajdował się 23 kilometry od wybrzeża, czyli kilometr dalej niż wynosi 12-milowa strefa wód terytorialnych. Atak wobec tego nastąpił na wodach międzynarodowych.
RADA BEZPIECZEŃSTWA ONZ
Ukraina wniosła o zwołanie nadzwyczajnej sesji Rady Bezpieczeństwa ONZ w związku z działaniami Rosji na Morzu Azowskim. Rosja odpowiedziała na te działania, wnosząc o podniesienie kwestii naruszenia suwerenności Federacji Rosyjskiej przez flotę Ukrainy.
Rosja oskarżyła Ukrainę o naruszenie jej granic. Przedstawiciel Federacji stwierdził, że tylko dzięki powściągliwości i profesjonalizmowi rosyjskiego personelu obyło się bez ofiar. Oskarżył też Ukrainę o przeprowadzenie wspieranej przez Zachód prowokacji, a prezydenta Poroszenkę o próbę wykorzystania Rosji oraz rzekomej prowokacji do wprowadzenia stanu wojennego, który to miałby poprawić jego pozycję. Wspomniał też, że jego kraj jest przywiązany do przestrzegania prawa międzynarodowego i „nigdy nie wykonał pierwszego uderzenia”.

Ukraińska delegacja rozpoczęła wystąpienie od spostrzeżenia, że tego samego dnia w 1939 roku Związek Radziecki przeprowadził prowokację, która posłużyła za pretekst do agresji na Finlandię i rozpoczęła wojnę zimową. Następnie przedstawiciel Ukrainy zarzucił Rosjanom błąd, kiedy to twierdzili że okolice Krymu są rosyjskimi wodami terytorialnymi. Podkreślił też, że atak na ukraińskie jednostki był złamaniem prawa międzynarodowego i agresją Rosji wobec Ukrainy, a na koniec pokazał rosyjskiej delegacji umowę podpisaną między Ukrainą i Rosją, która gwarantuje obu państwom swobodę żeglugi przez Cieśninę Kerczeńską oraz na Morzu Azowskim.
Biorąc pod uwagę wypowiedzi przedstawicieli pozostałych państw, można je podzielić na dwa bloki — popierający Ukrainę oraz neutralny.
Stany Zjednoczone, Zjednoczone Królestwo, Francja (która występowała również w imieniu Niemiec), Polska, Szwecja oraz Holandia jednoznacznie potępiły rosyjską agresję i podkreśliły integralność terytorialną Ukrainy, a także bezprawność aneksji Krymu i inwazji na Donbas. Zwrócono uwagę na fakt, że to nie pierwsze agresywne działania Rosji na Morzu Azowskim i że jest to złamanie międzynarodowego prawa morza. Holendrzy dodatkowo poparli ukraińskie żądania dotyczące arbitrażu na forum ONZ i wezwali Rosję do dołączenia do arbitrażu.
Drugą grupą była państwa neutralne, które ograniczyły się do „wyrażania głębokiego zaniepokojenia” i innych ogólników, takich jak wezwanie obu stron do pokojowego rozwiązania sporu, zaprzestania wrogich działań itd. Do tego grona zaliczają się Chiny, Wybrzeże Kości Słoniowej, Kazachstan, Boliwia, Peru, Kuwejt, Gwinea Równikowa oraz Etiopia. W odróżnieniu od pozostałych członków tej grupy, Chiny zaznaczyły konieczność poszanowania integralności terytorialnej „wszystkich państw, w tym Ukrainy”.
Stanowiska Rosji nie poparł nikt.
STAN WOJENNY
Począwszy od pierwszych doniesień o incydencie, coraz częściej mówiło się w ukraińskich mediach o wprowadzeniu stanu wojennego. Jeszcze tego samego dnia zebrała się Rada Bezpieczeństwa i Obrony Narodowej Ukrainy, która to zgodnie z Ustawą o Prawnym Reżimie Stanu Wojennego ma zaproponować prezydentowi jego wprowadzenie. Rada w swoim 12-punktowym postanowieniu (z czego punkt 12. był tajny) zawarła taką rekomendację. Prezydent Poroszenko przedstawił Wierchownej Radzie do zatwierdzenia dekret ustanawiający stan wojenny. Rada zatwierdziła dekret przy 296 głosach za na 330 głosujących.
Co w praktyce oznacza wprowadzenie stanu wojennego? W zasadzie nie wiadomo. Zgodnie z ustawą prezydent w swoim dekrecie powinien w jasny i wyczerpujący sposób określić, które konstytucyjne prawa zostaną ograniczone, jednak Poroszenko ograniczył się do lakonicznego stwierdzenia, że „konstytucyjne prawa obywatelskie mogą zostać ograniczone dla zapewnienia bezpieczeństwa i ochrony interesów państwa” (tłum. autora). W warunkach stanu wojennego można ustanawiać tzw. administracje wojskowe, które mogą zastępować lokalne organy wykonawcze, jeśli te nie są w stanie wykonywać swoich konstytucyjnych obowiązków. Można też np. — ale nie trzeba — ograniczać prawa zgromadzeń, przeszukiwać osoby oraz mieszkania, powoływać ludzi do pracy w celu poprawy obronności, korzystać z zasobów przedsiębiorstw do celów obrony, ograniczyć handel bronią, alkoholem i wyrobami chemicznymi czy internować obywateli państwa agresora.
Pewne jest to, że w warunkach stanu wojennego nie można przeprowadzać wyborów i referendów, nie można zmieniać konstytucji i nie można odwołać prezydenta. Panuje też zakaz strajków, masowych zgromadzeń i innych akcji.
To, co najbardziej interesuje naszych obywateli, to czy zamkną granicę. Otóż nie, nie zamkną. Przynajmniej nie naszą. Stan wojenny pierwotnie miał zostać wprowadzony w całym kraju na okres 60 dni. Ograniczono go jednak czasowo do 30 dni i terytorialnie do 10 obwodów. Są to obwody nadmorskie oraz te graniczące z Rosją i nieuznawaną Republiką Naddniestrza (Rosja ma tam swoje bazy wojskowe). Niepewny jest przyszły status granicy rosyjskiej, bowiem stan wojenny upoważnia do ograniczenia przemieszczania się po terytorium kraju oraz ustanowienia specjalnych zasad wjazdu i wyjazdu z kraju. Na naszej granicy jednak stanu wojennego nie ma, więc granica z Polską na pewno pozostanie otwarta.

I na koniec — po co w zasadzie ten stan wojenny? Przecież w 2014 roku przy okazji agresji Rosji nikt o stanie wojennym nie wspominał, a teraz sytuacja wydaje się dużo łatwiejsza do opanowania niż wtedy. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa i Obrony Narodowej Ukrainy tłumaczył to tym, że wtedy sytuacja ukraińskiego wojska i całego państwa była dużo trudniejsza, były problemy z mobilizacją, a wprowadzenie stanu wojennego mogłoby stworzyć problemy ekonomiczne i postawić pod znakiem zapytania niezbędną pomoc Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Należy sobie jednak zadać pytanie, czy potencjalne ograniczenia wymienione przeze mnie wcześniej oraz możliwość tworzenia administracji wojskowych są proporcjonalną odpowiedzią na wydarzenia na Morzu Azowskim i czy takie środki w ogóle są w stanie pomóc w rozwiązaniu sytuacji. Niektórzy eksperci zwracają uwagę na niskie notowania Petra Poroszenki przed wyborami i widzą w jego działaniach próbę kreowania się na obrońcę narodu i silnego prezydenta w obliczu kryzysu (aby uniknąć spekulacji dotyczących zmiany terminu wyborów, Poroszenko zdecydował się skrócić czas trwania stanu wojennego o połowę). Abstrahując z kolei od wyborów, w wypowiedziach prezydenta, sekretarza RBiONU, czy deputowanych Bloku Poroszenki mówiących o stanie wojennym dało się usłyszeć duży nacisk na aspekt opinii międzynarodowej i dyplomacji. Można wobec tego wyciągnąć wniosek, że wprowadzeniem stanu wojennego Ukraina chce zwrócić uwagę świata na problem jej zmagań z Rosją, które pomimo ostatniego spadku zainteresowania wciąż mają miejsce i są dla Ukraińców ogromnym obciążeniem.
Źródła:
- Ustawa WR Ukrainy o reżimie prawnym stanu wojennego
- Dekret prezydenta Ukrainy o zaakceptowaniu decyzji Rady Bezpieczeństwa i Obrony Narodowej Ukrainy wraz z tekstem decyzji
- Decyzja prezydenta Ukrainy co do wprowadzenia stanu wojennego
- Wypowiedzi prezydenta i sekretarza RBiOU dla 5 Канал
- Transmisja z sesji RB ONZ nr 8409 i 8410