Można ze pełną świadomością stwierdzić, że czekają nas jedne z najbardziej oryginalnych wyborów ostatnich lat. Nie tylko z powodu egzotyki startujących ugrupowań, ale przede wszystkim ze względu na ich niezwykle chimeryczne formy.
Wojna koalicji
Osoby śledzące ostatnie ruchy na polskiej scenie politycznej z pewnością zauważyły mnóstwo konsolidacji mniejszych lub większych grup politycznych. Jest to zrozumiałe, gdyż z jednej strony daje to szanse na zaskarbienie sobie większej ilości potencjalnych wyborców, ale z drugiej może stworzyć zagrożenie w postaci powstania sprzeczności w samych koalicjach. Należy także zaznaczyć, że system premiuje większe ugrupowania. Z tego powodu warto spojrzeć, jak prezentują się komitety ogólnopolskie:
1) PiS + Porozumienie + Solidarna Polska;
2) Koalicja Europejska — PO + PSL + SLD + Partia Zieloni + Nowoczesna;
3) Konfederacja — KORWiN + „Skuteczni” Liroya + Pobudka Grzegorza Brauna + FdR + RN + Partia Kierowców;
4) Kukiz’15 + UPR + Prawica Rzeczpospolitej;
5) Wiosna + Teraz!;
6) Lewica Razem — Partia Razem + Unia Pracy + RSS.
Jak widać, każdy ogólnopolski komitet stworzył węższe lub szersze koalicje. O ile przykłady PiS czy Lewicy Razem nie budzą wątpliwości ze względu na podobieństwo poglądów wewnątrz swoich komitetów, o tyle przykłady Konfederacji czy Koalicji Europejskiej są nad wyraz egzotyczne. W przypadku tego pierwszego z jednej strony mamy tzw. „wolnościowców”, czyli liberałów gospodarczych, konserwatystów w postaci Marka Jakubiaka czy bardziej „zatwardziałego” Grzegorza Brauna i narodowców od Roberta Winnickiego. I o ile co do światopoglądu środowiska te są ze sobą zgodne, o tyle w kwestiach gospodarczych występuje dosyć duży dysonans. Proste pytanie: jak pogodzić liberalizm gospodarczy z nacjonalizmem gospodarczym? W teorii — owszem, występuje takie zjawisko. W praktyce trzeba już iść na duże ustępstwa po obu stronach, co jak wiadomo w polityce łatwe nie jest.
Koalicja Europejska to kolejny festiwal różnorodności. Inaczej nie da się wytłumaczyć, jakim sposobem z jednego komitetu są w stanie startować takie partie, jak Polskie Stronnictwo Ludowe i Partia Zieloni, które stoją po dwóch różnych stronach ideologicznych, Platforma Obywatelska z korzeniami w AWS i Unii Wolności oraz SLD z korzeniami w PZPR. W obu przypadkach wygląda to ciekawie, wręcz nieco komicznie.
Co więcej, pojawia się także pewien problem po wyborach. O ile w przypadku ugrupowań, jak Kukiz’15 czy PiS, sytuacja jest raczej klarowna ze względu na (z grubsza) jednolitość poglądów wewnątrz samych komitetów, o tyle nieciekawie wygląda to w przypadku Koalicji Europejskiej. Platforma wraz z PSL pozostaną zapewne w Europejskiej Partii Ludowej, SLD należy do Partii Europejskich Socjalistów, Nowoczesna natomiast deklaruje przynależność do Partii Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy, a Zieloni analogicznie są częścią Europejskiej Partii Zielonych. Zatem pomimo startowania z jednego komitetu niezwykle widoczny jest wachlarz poglądów „od Sasa do lasa”.

Prognozy
Można w takim razie postawić pytanie: czy tego typu konsolidacje przyniosą jakieś zmiany? I czy sondaże oddają rzeczywisty rozkład głosów na poszczególne ugrupowania? I tak, i nie. Jeśli weźmiemy pod uwagę poprzednie eurowybory, to tak naprawdę nie uzyskamy żadnych konkretnych informacji; w przypadku parlamentarnych czy samorządowych sytuacja jest podobna, a to dlatego, że wybory europejskie rządzą się nieco innymi regułami. Frekwencja dotychczas była na niewielkim poziomie, a tym samym dawało to większe pole do manewru „żelaznym elektoratom” — choćby przykład Kongresu Nowej Prawicy w wyborach z 2014 roku. O ile więc sugestie, że PiS i Koalicja Europejskie podzielą między sobą większość głosów są jak najbardziej trafne, o tyle wielką niewiadomą są Konfederacja, Kukiz’15 i Wiosna, gdzie żadne z nich nie może być tak naprawdę niczego pewne, ponieważ poparcie dla wszystkich tych komitetów waha się od 4 do 10 procent, co jest niezwykle dużym rozstrzałem. Ponadto dwa z nich — Konfederacja i Wiosna — nie startowały w wyborach wcześniej w takiej postaci, jak obecnie (lub nie startowały w ogóle). Każdy natomiast zdaje sobie sprawę z tego, że w tych wyborach liczy się przede wszystkim ich symboliczność. Jeśli słabsze ugrupowanie uzyska dobre notowania, co w przypadku niskiej frekwencji będzie bardzo prawdopodobne, to może przynieść mu to niezwykle duże korzyści podczas jesiennych wyborów parlamentarnych w Polsce.
Innymi słowy, kampania wyborcza oraz wybory zapowiadają się niezwykle ciekawie i z pewnością warto wziąć w nich udział. Listy kandydatów poszczególnych komitetów są różnorodne. Po krótszej (bądź dłuższej) lekturze ich propozycji, każdy z wyborców z całą pewnością znajdzie kandydata, którego zechce wesprzeć.
Jeśli jeszcze nie zdecydowaliście, na kogo oddać swój cenny głos, zachęcamy do odwiedzenia strony https://latarnikwyborczy.pl/ i wykonania testu. Być może ułatwi Wam on podjęcie decyzji.
Źródła:
- ewybory.eu;
- tvp.info;
- pkw.gov.pl.