Poprzez dezinformację oraz manipulowanie rzeczywistością Federacja Rosyjska prowadzi długofalowe działania mające na celu wywieranie wpływu, indoktrynację oraz destabilizację poszczególnych państw europejskich — to fakt. To również nieodłączny element rosyjskiej polityki zagranicznej, środków aktywnych wypracowanych w okresie radzieckim oraz komponent współczesnych działań hybrydowych. Celowo nie zacznę od definicji dezinformacji; po wszelkich refleksjach na samym końcu zaproponuję tę, która, moim zdaniem, najlepiej oddaje istotę tego zjawiska w rosyjskiej strategii.
DLACZEGO ROSJA MA PRZEWAGĘ W KONFRONTACJI INFORMACYJNEJ?
Nie bez powodu o dezinformacji mówimy (w szczególności w Europie) przede wszystkim w kontekście Federacji Rosyjskiej. Dezinformacja na przestrzeni lat stała się bowiem rosyjską „wizytówką”. Wynika to wprost ze specyfiki reżimu putinowskiego, który nie zakłada przestrzegania norm prawa międzynarodowego i tym samym nie traktuje wartości demokratycznych jako te, do których w swojej polityce Moskwa miałaby dążyć. Zatem wszelkie zdobycze systemów demokratycznych (np. możliwość częstej zmiany rządzących, pluralizm polityczny, wolność słowa itd.) traktuje po prostu jako ich słabość. Kształtuje się wobec tego obraz „zgniłego Zachodu”, stawianego w opozycji do neoimperialistycznej polityki zagranicznej Rosji. Niemal całkowity brak rotacji na najwyższych szczeblach władzy powoduje, że strategia FR jest zdolna do długotrwałej konfrontacji informacyjnej i to z pozycji agresora. Dodatkowo działania rosyjskich służb kierowane są także do wewnątrz celem potwierdzenia ich słuszności w rosyjskim społeczeństwie, które również nieustannie karmione jest propagandą „oblężonej twierdzy”.
O rosyjskim etosie wywiadowczym więcej przeczytacie w moim poprzednim artykule poświęconym rosyjskiemu wywiadowi: „Razwiedka — służba wywiadowcza po rosyjsku. Etos wywiadowczy i zimnowojenny rodowód ‚środków aktywnych’”.
Inną determinantą rosyjskiej przewagi jest samo podejście do zagadnienia dezinformacji oraz płaszczyzn jej występowania. W rosyjskich dokumentach strategicznych próżno szukać terminu „cyberbezpieczeństwo”, które stało się niemal słowem-wytrychem na Zachodzie (i nie tylko). Rosjanie w swoich strategiach podkreślają kluczowe znaczenie sfery psychologicznej i socjotechnicznej. Nie mówią o „cyberprzestrzeni” ale o „przestrzeni informacyjnej”, która stanowi szerszą kategorię pojęciową i wykracza poza cyberprzestrzeń (wbrew np. temu, co twierdzi Komisja Europejska w definicji dezinformacji wypracowanej w zeszłym roku). „Przestrzeń informacyjna” będzie oznaczała przestrzeń cywilizacyjną, kulturową, duchową czy językową. Eksploatowany przez Rosję wymiar kulturowy działań informacyjnych (podkreślający wyższość tradycyjnych rosyjskich wartości duchowych i norm moralnych) kamufluje ich wymiar polityczny. Dowodzi to także, że Rosja zdaje sobie sprawę ze swojej soft power i stara się ją wykorzystywać w dezinformacji. Tymczasem Zachód, umiejscawiając dezinformację w „cyberprzestrzeni”, niejednokrotnie pomija cały wachlarz rodzajów dezinformacji, co przypomina działania zimnowojenne i bazuje na zimnowojennym dorobku środków aktywnych, kiedy dezinformacja była przecież powszechnie stosowana przez służby wywiadowcze. Nie uległa ona bowiem zmianie, ale ewoluuje wraz z rozwojem i pojawianiem się nowych środków przekazu i przepływu informacji, dlatego jest tak niebezpieczna.
CZY DEZINFORMACJA TO NOWE ZAGROŻENIE?
Jak już zdradziłam wcześniej — dezinformacja to nie nowość. W kontekście rosyjskiej (czy wcześniej radzieckiej) polityki w żadnym razie nie jest to komponent nowy, gdyż Rosja ma długą tradycję prowadzenia działań dezinformacyjnych. O ile najbardziej kojarzymy je z zimną wojną, o tyle faktycznie w radzieckiej strategii zagościły na stałe już wcześniej. Oficjalnie stało się to w 1923 roku, kiedy powołano biuro sabotażu, dezinformacji i specpropagandy w ramach NKWD. Później, podczas zimnej wojny, w 1959 roku powstał dedykowany dezinformacji Wydział D, który ewoluował w tzw. Służbę A (od rosyjskiego słowa aktiwka, oznaczającego tzw. działania aktywne) w słynnym Zarządzie I KGB. Jego znaczenie (i doświadczenie) było ogromne, ponieważ działał przede wszystkim w Waszyngtonie. To tam powstawały wytyczne dla oficerów z rezydentur zagranicznych. Po rozwiązaniu KGB struktury funkcjonują dalej — tylko jako przedsięwzięcia wsparcia. Analogicznie sprawy mają się w wywiadzie wojskowym. Repertuar współczesnych technik dezinformacji tylko potwierdza, że to nie jest ani nowa doktryna, ani nowe zagrożenie.
RODZAJE ROSYJSKIEJ DEZINFORMACJI
O ile szeroko rozumiane środki aktywne dzieli się na słowa oraz czyny, o tyle dezinformacja wchodząca w ich skład znajdzie się w obu grupach, ponieważ czyny oraz słowa stanowią tam komplementarną całość. W takim razie, skoro dezinformację znamy od dziesiątek lat, dlaczego mówimy o wzroście tego zagrożenia? Odpowiedzią na to pytanie jest sieć globalna, która posłużyła Rosji jako skrzynka z nowymi, wprost stworzonymi do dezinformacji narzędziami.
Bazując na analizie dezinformacji zimno– i pozimnowojennej można wymienić 3 kategorie technik: czarną (koordynowaną przez służby specjalne), szarą (koordynowaną przez Kreml) i białą (koordynowaną również przez Kreml).

CELE ROSYJSKIEJ DEZINFORMACJI, CZYLI CO MOŻE NAM GROZIĆ?
Na samym wstępie podkreślę, że cele, które wymienię, są traktowane przez FR jako strategiczne, wobec czego należą one do priorytetów w rosyjskiej polityce zagranicznej.
Cele rosyjskiej dezinformacji to:
- dzielenie społeczeństw i skrajna polaryzacja opinii, przede wszystkim na tematy, które określilibyśmy jako „ważne” — po wywołaniu takiego stanu państwo-cel zajmuje się przede wszystkim wewnętrznym chaosem (mniejszym lub większym), stawiając politykę zagraniczną na drugim lub dalszym planie; tym samym obniża się również świadomość polityczna;
- radykalizacja młodego pokolenia, które według Rosjan jest niesamowicie podatne na to, co znajduje się w mediach społecznościowych;
- budowanie przekonań o słabości struktur UE, które prowadzić może do kwestionowania sensu istnienia samej organizacji oraz do sporów na linii entuzjaści-sceptycy;
- zmniejszanie wiary w możliwości NATO;
- kreowanie zagrożeń, które wcale nie muszą być prawdopodobne — wywoływanie poczucia niebezpieczeństwa, niepewności, niemocy (m.in. do tego służy tzw. pseudonauka, z którą spotkać się można choćby w przypadku dyskusji na temat szczepień);
- umacnianie przekonań o podziałach cywilizacyjnych (przede wszystkim w kontekście migracji);
- budowanie przekonania o izolacji w sferze bezpieczeństwa;
- podsycanie niechęci do Zachodu (przede wszystkim wspieranie tradycyjnych i konserwatywnych wartości, obrzydzanie multikulturalizmu, krytyka zachodniego stylu życia czy modelu gospodarczego itd);
- krytyka polityki Stanów Zjednoczonych — wytykanie ekspansjonizmu, punktowanie negatywów związanych ze szkodami, jakie amerykańskie polityka niesie dla państw europejskich;
- tworzenie pozytywnego wizerunku rosyjskiej polityki oraz tzw. kręgu rozumiejących Rosję, jej interesy, działania wewnętrzne i zewnętrzne;
- podsycanie nastrojów antyukraińskich — w szczególności w Polsce;
- podsycanie konfliktów narodowościowych z rozmaitymi państwami — w przypadku Polski np. z Ukrainą, Niemcami, Litwą, w przypadku państw nadbałtyckich podsycanie negatywnych nastrojów wobec mniejszości rosyjskiej itd.; odbywa się to przede wszystkim poprzez historyczne manipulacje oraz rozmaite prowokacje;
- wpływanie na procesy podejmowania decyzji, np. poprzez kompromitowanie czy korumpowanie polityków, wywieranie presji społecznej;
- dyskredytowanie środowisk eksperckich i opiniotwórczych, które realnie oceniają zagrożenia;
- wspieranie skrajnych ruchów prawicowych i lewicowych;
- promowanie rosyjskiej gospodarki (szczególnie sektora energetycznego, ponieważ to czysty biznes);
- hamowanie prac nad kluczowymi projektami (po raz kolejny szczególnie w kwestiach energetycznych);
- odwracanie uwagi od rzeczywistych działań i celów, czyli tzw. maskirowka (ros. маскировка).
Wszystko to ma służyć rosyjskim interesom w ujęciu nie tylko regionalnym, ale w efekcie także w globalnym. Podkreślam jednak, że powyższe cele dotyczą obszaru europejskiego — jeśli chodziłoby np. o kraje azjatyckie, wymienić można byłoby inne priorytety. Wszystkie opisane cele łączy przede wszystkim wprowadzanie chaosu, w którym Rosjanie upatrują szansy dla realizacji swoich interesów. Jako owe interesy wymienić można przede wszystkim osłabienie roli USA w Europie, osłabienie Unii Europejskiej jako całości, a także osłabianie poszczególnych państw europejskich. Jednocześnie w interesie FR leży promocja swojej soft power. To z kolei ściśle koresponduje z tym, na czym najbardziej zależy rosyjskiemu reżimowi ” czyli na utrzymaniu się u władzy. A warto przypomnieć, ze poparcie dla Władimira Putina jest obecnie najniższe w historii sprawowania przez niego urzędu.
KTO (I CO) DEZINFORMUJE?
Przede wszystkim dezinformować będą rosyjskie służby specjalne, pełniące cały wachlarz funkcji: planistyczną, inspiracyjną, organizacyjną, kontrolną, zabezpieczającą, informacyjną, moderacyjną. Wszystko to odbywa się oczywiście na zlecenie Kremla. Co istotne, wszystko to podlega silnej regionalizacji — dezinformacyjna machina składa się z podmiotów, które odpowiedzialne są za rozmaite obszary na całym świecie.

Służby kierują rozbudowaną siecią podmiotów, które odpowiedzialne są za tworzenie i szerzenie dezinformacji. Należą do nich podmioty rządowe i pozarządowe (np. specjalnie zakładane organizacje pozarządowe czy fundacje) — tzw. organizacje parawanowe. Za dezinformowanie odpowiedzialny jest również szeroko pojęty świat biznesu (np. Gazprom czy Łukoil). Kolejne istotne podmioty to Cerkiew, rosyjskie media zagraniczne, ośrodki analityczne czy media społecznościowe. W końcu to także konkretne osoby — pozyskani agenci, sympatycy, użyteczni idioci (osoby, które nieświadomie działają na korzyść Rosji), prorosyjscy politycy czy choćby antyszczepionkowcy, którzy podtrzymują tendencję do myślenia spiskowego. Podsumowując — każdy ma szansę ;). Ważne jest też, aby nie dało się jednoznacznie oskarżyć tych podmiotów o działanie „na zlecenie” Rosji. Dzięki sieci globalnej ukrycie tożsamości dezinformatora stało się proste.
EUROPEJSKA ODPOWIEDŹ
W ostatnich kilku latach zintensyfikowano prace nad zagadnieniem dezinformacji w Unii Europejskiej. W 2015 roku UE stworzyła specjalną komórkę odpowiedzialną za analizowanie dezinformacji, a we wrześniu 2018 roku Komisja Europejska opublikowała „Kodeks postępowania w zakresie zwalczania dezinformacji”, gdzie zebrano tzw. dobre praktyki przede wszystkim dla świata biznesu (w tym dla takich gigantów jak Facebook czy Twitter). Problem polega na tym, że stosowanie zaleceń (jak to bywa przy organizacjach międzynarodowych) jest dobrowolne. Umiarkowanie na zagrożenia odpowiada raport KE z 2018 pt. „Action Plan against Disinformation”. Dokument ten obejmuje jednak samą cyberprzestrzeń, pomijając świat rzeczywisty (jak już wspomniałam, dla FR dezinformacja funkcjonuje zarówno w Internecie, jak i w życiu pozainternetowym). Sam raport o Rosji wspomina kilka razy, lecz w ogóle nie traktuje o tym, że to z jej strony płynie największe zagrożenie. Wymienia tylko, że za szerzenie dezinformacji odpowiedzialnych jest 30 państw — bez wskazania konkretnych przykładów. Niestety, sporo inicjatyw (jawnych) to zwykle reakcja post factum, choć dobre i to. Co dla wielu państw europejskich istotne i godne odnotowania to fakt, że w NATO od lat funkcjonują rozmaite komórki dedykowane walce z dezinformacją.
Warto wspomnieć także o politykach państw europejskich, poświęconych bezpośrednio dezinformacji. Takie w ostatnich latach wprowadziły: Austria, Belgia, Chorwacja, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Macedonia Północna, Niemcy, Portugalia, Słowacja, Słowenia, Szwecja, Węgry, Wielka Brytania i Włochy. Brak Polski w tym zestawieniu skwitujmy chłodnym uśmiechem. Na szczęście, dla przeciętnego obywatela najlepszą pracę w tym zakresie wykonują, oczywiście, organizacje pozarządowe, które w wielu państwach stały się swoistą inspiracją i drogowskazem w zakresie polityki antydezinformacyjnej.
JAK ZAPOBIEGAĆ, ZWALCZAĆ I WYPRACOWAĆ ODPORNOŚĆ?
Centrum Analiz Propagandy i Dezinformacji opublikowało niedawno raport pt. „Jak budować odporność społeczną w przestrzeni informacyjnej i cyberprzestrzeni: przeciwdziałanie propagandzie i dezinformacji”, w którym zawarło szereg odpowiedzi na postawione w tym akapicie pytanie. Pozwoliłam sobie zamieścić tutaj wskazane tam elementy, dzięki którym możliwe jest zapobieganie, zwalczanie i wypracowywanie odporności na dezinformację. Będą to:
- budowanie i umacnianie świadomości społeczeństwa w zakresie dezinformacji;
- uczenie weryfikacji, pozyskiwania i analizowania informacji oraz krytycznego myślenia;
- zaangażowanie w te procesy podmiotów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa;
- szkolenie dziennikarzy i przedstawicieli mediów publicznych;
- szkolenie polityków i samorządowców;
- monitorowanie (przez organy państwowe) treści rozpowszechnianych w przestrzeni informacyjnej;
- zwiększenie udziału behawiorystów, psychologów, antropologów i socjologów w monitorowaniu i definiowaniu zagrożeń wynikających z propagandy i dezinformacji;
- implementowanie mechanizmów weryfikujących, np. najpierw w ramach PAP;
- uczenie się i współpracowanie z innymi państwami — otwarcie się na wypracowane tam rozwiązania;
- promocja fact-checkingu przez państwo, bowiem rządzący powinni zacząć od siebie.
Bądźmy podejrzliwi, bez względu na poglądy, sympatie i antypatie, ponieważ najskuteczniejsza propaganda i dezinformacja to ta niewidoczna i nieuświadomiona, a Rosjanie zdają sobie z tego sprawę doskonale.
PROPONOWANA DEFINICJA
Po omówieniu powyżej rozmaitych elementów związanych z dezinformacją w polityce rosyjskiej widać, że najlepiej jej istotę oddaje definicja zaproponowana przez Kamila Basaja z Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń:
„Dezinformację można postrzegać jako zaawansowaną formułę przekazu, którego celem jest wywołanie u odbiorcy poglądu, decyzji, działania lub jego braku, w zgodzie z założeniem ośrodka, który planował proces wprowadzenia odbiorcy w błąd. W istocie jest to ingerencja w proces decyzyjny odbiorcy lub grupy odbiorców. Między innymi z tego powodu dezinformacja jest również informacją i nie zawsze jest informacją nieprawdziwą czy zmanipulowaną, ponieważ wszystko zależy od kontekstu. Rozpoznanie przekazu, który jest elementem operacji wpływu na proces decyzyjny i kształtowanie poglądu nie może być zatem oparte wyłącznie na informacjach, które definiujemy jako nieprawdziwe czy wprowadzające w błąd odbiorców”
W polityce zagranicznej FR dezinformacja stanowi jedno z podstawowych narzędzi wywierania wpływu. Wpisuje się w środki aktywne i działania hybrydowe w zinstytucjonalizowanej postaci prawie od 100 lat i przyjmuje coraz to nowe formy.
ŹRÓDŁA
- Centrum Analiz Propagandy i Dezinformacji, Raport: „Jak budować odporność społeczną w przestrzeni informacyjnej i cyberprzestrzeni: przeciwdziałanie propagandzie i dezinformacji”, Warszawa 2017;
- Cyberdefence24, „Śladami rosyjskiej dezinformacji. Tak Kreml wpływa na Polaków”;
- Cyberdefence24, „Badanie: trolle zachowują się w internecie inaczej, niż zwykli użytkownicy”;
- Demagog, „Krytyczne myślenie — co na to świat?”;
- InfoSecurity24, „Europejski flirt z rosyjską sztuką walki. Indoktrynacja przez sport?”;
- J. Darczewska, Dezinformacja — rosyjska broń strategiczna, Warszawa 2019;
- J. Darczewska, Między jawną dezinformacją a niejawną praktyką, Warszawa 2019;
- J. Darczewska, P. Żochowski, Środki aktywne. Rosyjski towar eksportowy, Warszawa 2017;
- K. Basaj, Dezinformacja, czyli sztuka manipulacji, Warszawa 2018;
- T. Kacała, Dezinformacja i propaganda w kontekście zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa, Warszawa 2015;
- https://twitter.com/disinfo_digest (lektura obowiązkowa dla wszystkich zainteresowanych rosyjską dezinformacją).
Zdjęcie główne: Andrey Smirnov/AFP/Getty Images.