Kilka lat temu popularność w sieci zdobył mem przedstawiający Juliana Assange’a i Marka Zuckerberga. Przy założycielu WikiLeaks widniał podpis: „Cześć, jestem Julian Assange, przekazuję ci za darmo prywatne informacje o korporacjach i rządach, a media ogłaszają mnie przestępcą”, zaś przy założycielu Facebooka: „Cześć, jestem Mark Zuckerberg, przekazuję za pieniądze korporacjom i rządom prywatne informacje o tobie, a media ogłaszają mnie człowiekiem roku”. Trochę śmieszny, trochę smutny paradoks. Jednak WikiLeaks to nie tylko historia Juliana Assange’a.
Strona wikileaks.org to działający od 2006 roku serwis internetowy, umożliwiający anonimowe publikowanie przez informatorów dokumentów obnażających działania niezgodne z prawem, często rządowe lub korporacyjne. Witryna została założona przez 35-letniego wtedy Australijczyka, Juliana Assange’a, dziennikarza, programistę i byłego hakera.

Na przestrzeni lat na stronie WikiLeaks opublikowano wiele istotnych materiałów. Serwis wolny jest od cenzury, jednak treści są sprawdzane w celu uniknięcia publikacji fałszywych informacji czy spamu. Zarówno dokumenty, jak i ich analizy mogą być komentowane przez wszystkich użytkowników, także pod kątem wiarygodności. Część publikowanych informacji jest tajna, stąd konieczność całkowitej anonimowości informatorów.
ZBRODNIA
O treściach, które dzięki WikiLeaks ujrzały światło dzienne, można by napisać nie tylko wiele artykułów, ale też kilka książek. Wśród opublikowanych na portalu oraz za jego pośrednictwem w największych światowych mediach (m.in. w The New York Times, The Guardian, Der Spiegel) materiałów były takie, które wyjawiały zbrodnie wojenne popełniane przez amerykańskie wojsko. Największe zainteresowanie wywołał ujawniony w kwietniu 2010 roku film ukazujący zabójstwo cywilów i reporterów przez strzelających z helikoptera, roześmianych amerykańskich żołnierzy w Bagdadzie w 2007 roku (do obejrzenia tutaj). Latem 2010 roku opublikowano materiały dotyczące wojny w Afganistanie. Okazało się m.in., że straty wśród ludności cywilnej Afganistanu wyglądają dużo gorzej niż w oficjalnie przekazywanych wiadomościach. W październiku 2010 roku ujawniono materiały dotyczące wojny w Iraku, które pokazały, jak władze Stanów Zjednoczonych nie reagowały na zbrodnie popełniane przez irackie władze i żołnierzy. W listopadzie opublikowano depesze dyplomatyczne wymieniane między amerykańskimi ambasadami a Departamentem Stanu USA — tzw. Cablegate.

Część materiałów (w sumie ok. 750 tysięcy dokumentów) dostarczyła 22-letnia wtedy Chelsea Manning (jeszcze jako Bradley Manning), która była żołnierzem US Army i analitykiem amerykańskiego wywiadu. Służby nie trafiły do niej przez WikiLeaks — wydał ją haker, któremu powiedziała, co zrobiła. Za przekazanie portalowi tajnych dokumentów została w 2010 roku aresztowana, a w 2013 wydalona z armii i skazana przez sąd wojskowy na 35 lat więzienia. Zarzuty obejmowały m.in. szpiegostwo, zdradę tajemnicy państwowej i pomoc wrogowi, co mogło skutkować nawet karą śmierci. Od ostatniego zarzutu uniewinnił Manning Barack Obama w jednej ze swoich ostatnich decyzji na stanowisku prezydenta USA. Jednak kobieta nadal przebywa w więzieniu, ponieważ konsekwentnie odmawia zeznawania przeciwko Julianowi Assange’owi.
W 2016 roku portal WikiLeaks ujawnił prywatne maile Hillary Clinton, narażając się przy tym na oskarżenia o współpracę z rosyjskimi służbami. Zaś w 2017 roku Assange ujawnił dowody na inwigilację rosyjskich obywateli przez służby specjalne Federacji Rosyjskiej.
KARA
Assange jest w tej sprawie solą w oku amerykańskiego wywiadu. W 2010 roku 2 Szwedki oskarżyły Australijczyka o przestępstwa seksualne, które ten miał popełnić podczas krótkiego pobytu w Szwecji; konkretnie chodziło o seks bez użycia prezerwatywy, co „naruszyło zakres ich zgody”. W Szwecji kwalifikuje się to jako gwałt (dosłownie „gwałt mniejszego stopnia”). Interpol wysłał więc za przebywającym już poza Szwecją Assange’em list gończy. Komentatorzy byli podzieleni; wielu wskazywało, że naiwnością jest myślenie, iż na oskarżenie w Szwecji nie miało wpływu CIA. Oczywistym jest, że rządowi amerykańskiemu na rękę było zamknięcie Assange’a w więzieniu za cokolwiek albo przynajmniej zdyskredytowanie aktywisty w oczach opinii publicznej. Assange wyraził zresztą gotowość przyjazdu do Szwecji i stanięcia przed sądem — pod warunkiem zapewnienia, że nie zostanie oddany Amerykanom. Szwedzi propozycji nie przyjęli.

W związku z listem gończym Assange zgłosił się w 2010 roku na policję w Londynie, aresztowano go, wyszedł za kaucją, po czym osadzono go w areszcie domowym w Anglii. W 2012 roku, w obawie przed ekstradycją z Wielkiej Brytanii do Stanów Zjednoczonych (kraje te związane są odpowiednimi umowami), aktywista schronił się w ambasadzie Ekwadoru, gdzie poprosił o azyl polityczny. W 2017 roku Assange otrzymał obywatelstwo ekwadorskie, jednak w kwietniu 2019 roku prezydent Ekwadoru Lenín Moreno decyzję swojego poprzednika o azylu wycofał, co skutkowało szybkim aresztowaniem Australijczyka przez brytyjską policję. Postawiono mu 17 nowych zarzutów — m.in. o szpiegostwo na niekorzyść Stanów Zjednoczonych — na podstawie tego samego dokumentu (Espionage Act z 1917 roku), który posłużył do oskarżenia Chelsea Manning. Śledztwo wznowiła także szwedzka prokuratura.
CO DALEJ Z DZIENNIKARSTWEM?
Stworzony przez WikiLeaks nowy rodzaj dziennikarstwa — scientific journalism, który razem z przeprowadzoną w tekście analizą ukazuje źródło informacji, zwracając uwagę na wiarygodność — ma wielu zwolenników. Assange jest laureatem nagród, w tym Amnesty International Media Award (w 2009 roku) za ujawnienie zabójstw i zaginięć, w których swój udział miał rząd Kenii, Martha Gellhorn Prize for Journalism (w 2011) czy Yoko Ono Lennon Courage Award for the Arts (również w 2011). W 2010 roku czytelnicy magazynu Time wybrali Assange’a człowiekiem roku. Aktywisty publicznie bronili niektórzy politycy, a także m.in. Noam Chomsky, Michael Moore czy Oliver Stone. W 2011 serwis WikiLeaks nominowany był do Pokojowej Nagrody Nobla.

Można WikiLeaks zarzucać, że publikując nazwiska informatorów wywiadu USA, narażono tych ludzi oraz ich rodziny na śmiertelne niebezpieczeństwo (podobnie jak to miało miejsce w Polsce przy lekkomyślnej likwidacji WSI, wtedy jednak nazwiska ujawnili urzędnicy państwowi pod przywództwem Antoniego Macierewicza). Assange utrzymuje jednak, że kontaktował się z Białym Domem i Departamentem Obrony USA w kwestii wykreślenia z dokumentów nazwisk niewinnych ludzi, jednak spotkał się z odmową udzielenia jakichkolwiek informacji na ich temat. Działalność portalu z pewnością zepsuła też amerykańskiemu wywiadowi niejedną operację. Przyczyną jest to, że WikiLeaks pozostaje wierne zasadzie braku cenzury. Czym innym jest jednak ściganie osób, które tajne dokumenty wykradają i przekazują dalej, łamiąc w ten sposób prawo i etykę zawodową, a czym innym ściganie tych, którzy takie materiały publikują — na tym polega ich rola. Amerykanie ścigają Assange’a, który nie jest obywatelem USA, za czyny popełnione poza terenem Stanów Zjednoczonych. Część komentatorów nazywa to niebezpiecznym precedensem, a nawet wieszczy koniec niezależnego dziennikarstwa — dziś Assange, jutro inny dziennikarz publikujący coś, co nie spodoba się władzom USA. Wolność słowa i prasy gwarantuje w Stanach pierwsza poprawka do konstytucji — najważniejszego aktu prawnego w USA, do którego amerykańscy obywatele są wyjątkowo przywiązani.
Rządy zawsze będą tłumaczyły się kwestiami bezpieczeństwa, ograniczając w ten sposób wolność własnych obywateli i zatajając nadużycia. W kwietniu 2010 roku na Oslo Freedom Forum Assange powiedział: „Niemożliwym jest naprawienie nadużyć, jeśli nie wiemy, że wystąpiły”. Obywatele sami nie są w stanie wyegzekwować transparentności instytucji, które gromadzą o nich informacje. Właśnie dlatego tacy śmiałkowie, jak daleki od ideału Assange, są im potrzebni.
ŹRÓDŁA:
The Guardian
Project Syndicate
WikiLeaks
Zdjęcie tytułowe: van WikiLeaks, fot. Jagz Mario.
Autorem sentencji zawartej w tytule (po polsku „Wiedza to potęga”, pierwotnie w łacińskiej formie „Scientia potentia est”) jest Sir Francis Bacon (1561-1626).