Dostęp do informacji jest jednym z praw człowieka. Jesteśmy przyzwyczajeni, że cokolwiek ważnego dzieje się na świecie, od razu informują nas o tym media. Dziennikarze prasowi, radiowi i telewizyjni, korespondenci wojenni, reportażyści, fotografowie, operatorzy kamer — po prostu są na miejscu i przekazują nam relacje. O tym, co przebywanie w tak niebezpiecznych rejonach oznacza dla nich samych, wiemy już niewiele.
STATUS DZIENNIKARZA W PRAWIE MIĘDZYNARODOWYM
Teoretycznie są oni chronieni w prawie międzynarodowym. Uregulowanie statusu dziennikarzy, którzy spełniają niebezpieczne misje zawodowe w strefach konfliktu zbrojnego, zawiera przede wszystkim Protokół Dodatkowy I (z 1977 roku) do Konwencji Genewskich (z 1949 roku). Zgodnie z artykułem 79 Protokołu dziennikarze powinni być traktowani jak osoby cywilne i chronieni jako tacy, pod warunkiem niepodejmowania żadnego działania, które byłoby sprzeczne z ich statusem osób cywilnych (np. noszenie broni). Taki status potwierdza karta tożsamości wystawiona przez rząd państwa, którego dziennikarz jest obywatelem albo na terytorium którego ulokowana jest redakcja zatrudniająca go. Zaś akredytowanym przy siłach zbrojnych korespondentom wojennym w razie ujęcia przysługuje status jeńca wojennego i wszystkie wynikające z tego tytułu przywileje (jak choćby prawo do odmowy składania zeznań) w myśl zapisów artykułu 4 III Konwencji Genewskiej.

Zgodnie z powyższym kamizelka kuloodporna z dużym napisem „PRESS” powinna chronić dziennikarza. W rzeczywistości w ostatnich 20 latach dziennikarze i fotoreporterzy są nierzadko celem ataków, zamachów i porwań, a karta tożsamości nie zwiększa ich ochrony — albo giną przypadkiem, albo właśnie dlatego, że wykonują taki a nie inny zawód. Dzięki działalności organizacji międzynarodowych wiemy, ilu dziennikarzy ginie oraz że większość sprawców morderstw na nich nigdy nie zostaje osądzonych.
STATYSTYKI
Reporterzy bez Granic (RSF, fr. Reporters Sans Frontières, ang. Reporters Without Borders), organizacja pozarządowa propagująca i monitorująca wolność prasy na świecie, co roku publikuje World Press Freedom Index. Zgodnie z najnowszym rankingiem 180 państw (za rok 2019), najlepsza sytuacja w kwestii wolności prasy (nie jakości dziennikarstwa) jest w Norwegii (7,82), najgorsza zaś panuje w Turkmenistanie (85,44), Korei Północnej (83,40) i Erytrei (80,26). Polska zajmuje 59. miejsce z wynikiem 28.89.

RSF monitoruje też zabójstwa i uwięzienia dziennikarzy w związku z wykonywaną przez nich pracą. Choć organizacja podaje, że w 2019 roku zginęło „historycznie niewielu” dziennikarzy (49 oraz 3 asystentów; dla porównania w 2018 było ich odpowiednio 80 i 5, w 2017 62 i 12, w 2016 72 i 8, a w 2015 105 i 7), to w trwającym mniej niż miesiąc 2020 roku zabitych zostało już co najmniej 3 dziennikarzy, zaś uwięzionych jest 365 dziennikarzy oraz 14 asystentów.
Jak podaje amerykańska niezależna organizacja pozarządowa Committee to Protect Journalists (CPJ), od 1992 roku zabitych zostało 1908 dziennikarzy i 114 pracowników mediów, z czego w 1365 przypadkach dziennikarzy i wszystkich przypadkach pracowników mediów motyw został potwierdzony.
PRZYKŁADY
Choć dziennikarze pracujący w krajach, gdzie nie toczy się konflikt zbrojny, również, poprzez swoją pracę, narażają się na niebezpieczeństwo (choćby pisząc o działalności gangów czy o aferach politycznych), to korespondenci wojenni i towarzyszący im fotoreporterzy są zdecydowanie najbardziej zagrożoną grupą. Zmieniający się charakter konfliktów zbrojnych sprawia, że pracownicy mediów są dziś dużo bardziej narażeni na utratę zdrowia i życia niż np. podczas II wojny światowej. W najnowszej historii nie brakuje głośnych spraw, w których byli oni ofiarami.
Ken Oosterbroek, Kevin Carter, João Silva i Greg Marinovich to 4 cenionych południowoafrykańskich fotografów, znanych jako the Bang-Bang Club. Fotografowali oni RPA w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego wieku w czasie upadku apartheidu i przemiany systemu w demokratyczny. W kwietniu 1994 roku, w 9 dni przed pierwszymi demokratycznymi wyborami w RPA, Ken Oosterbroek zginął, a Greg Marinovich został poważnie ranny w przypadkowym ostrzale. Śmierć 32-letniego Oosterbroeka uwiecznił na zdjęciu obecny na miejscu Silva — „najpierw fotografuj” to zasada, którą wpoił mu właśnie Oosterbroek. Jego śmierć miała przelać czarę goryczy w życiu Kevina Cartera. Popełnił on samobójstwo w lipcu 1994 roku, kilka miesięcy po otrzymaniu Pulitzera za słynne zdjęcia The Vulture and the Little Girl z 1993 roku (wywołało ono niedorzeczne oskarżenia o obojętność i brak pomocy dziecku); miał 33 lata. João Silva w 2010 roku stanął na minę w Afganistanie, co skutkowało amputacją nóg. Kontynuuje pracę w mediach; wcześniej, w 2000 roku, razem z Marinovichem napisali autobiograficzną książkę The Bang-Bang Club: Snapshots from a Hidden War. O całej czwórce powstał też film fabularny The Bang Bang Club (2010, reż. Steven Silver).
Większość dorosłych Polaków do dziś pamięta charakterystyczny głos Waldemara Milewicza, który był chyba najbardziej znanym korespondentem wojennym pracującym dla polskiej telewizji. Relacjonował on wydarzenia m.in. z Czeczenii, Bośni, Kosowa, Kambodży, Rwandy i Somalii. Od 2003 roku relacjonował III wojnę w Zatoce Perskiej; zginął właśnie w Iraku — w maju 2004 roku oznaczony samochód, którym się poruszał, został ostrzelany z broni maszynowej. 47-letni Milewicz i montażysta oraz tłumacz, 36-letni mieszkający w Polsce Algierczyk Mounir Bouamrane, zginęli na miejscu, operator Jerzy Ernst został ranny, iracki kierowca nie odniósł fizycznych obrażeń.
56-letnia amerykańska korespondentka wojenna Marie Colvin oraz 28-letni francuski fotograf prasowy Rémi Ochlik zginęli w lutym 2012 roku podczas oblężenia Homs w Syrii. Syryjski rząd podał, że przyczyną śmierci był wybuch pozostawionego przez terrorystów IED (improvised explosive device, improwizowany ładunek wybuchowy), jednak inni dziennikarze, którzy byli na miejscu i przeżyli, utrzymują, że był to atak rakietowy syryjskiej artylerii na nieoficjalne centrum medialne. Dzień wcześniej Colvin, pracująca dla brytyjskiego The Sunday Times od 1985 roku aż do śmierci, w rozmowie z Andersonem Cooperem opisała wojnę w Syrii jako najgorszy konflikt, jakiego doświadczyła.
James Foley, amerykański dziennikarz, został porwany dla okupu przez bojowników Daesh (tzw. Państwa Islamskiego). Okupu nie wpłacono, w sierpniu 2014 roku, po prawie 2 latach w niewoli, 31-letni Foley został zamordowany przez ścięcie w odpowiedzi na naloty amerykańskich sił lotniczych; egzekucja, której dokonał Jihadi John, została nagrana na wideo i opublikowana.

Krzysztof Miller był wybitnym polskim fotoreporterem. Związany z Gazetą Wyborczą od samego początku, fotografował Obrady Okrągłego Stołu, polskie ulice i większość konfliktów przełomu XX i XXI wieku, m.in. w Gruzji, Czeczenii, Afganistanie, Iraku, kilku krajach afrykańskich i na Bałkanach. Na ich podstawie napisał autobiograficzną książkę 13 wojen i jedna. Wielokrotnie był w sytuacjach na granicy śmierci. Najgorzej wspominał widok zagłodzonych ludzi. Po powrocie leczył się w Klinice Psychiatrii, Stresu Bojowego i Psychotraumatologii. Popełnił samobójstwo w 2016 roku w wieku 54 lat.
O PTSD głośno powiedziała też żona polskiego reportażysty Wojciecha Jagielskiego (z którym wielokrotnie podróżował Krzysztof Miller). To, że jej najbliższa osoba pracowała w najniebezpieczniejszych rejonach świata, sprawiło, że sama Grażyna Jagielska cierpiała z powodu stresu bojowego. Opisała to w książce Miłość z kamienia.
W najniebezpieczniejszych rejonach świata pracownicy mediów (lokalnych i zagranicznych) oraz freelancerzy są atakowani, porywani i zabijani. Są świadkami wydarzeń, z których wiele nigdy nie zostaje opowiedzianych ani opublikowanych ze względu na swoją drastyczność, a po powrocie cierpią z powodu PTSD. Zmagają się z wieloma innymi trudnościami, jak choćby brak odpowiedniego ubezpieczenia i opieki psychologicznej, niezapewnianie przez redakcje i telewizje kursów i szkoleń, jak poradzić sobie w strefie wojennej (samoobrona, pierwsza pomoc itp.; takie szkolenia istnieją, ale nie są tanie, więc nie każdy wyjeżdżający dziennikarz ma je zapewnione przez pracodawcę) czy oskarżenia o bierność (vide chociażby Kevin Carter).
„Często pada pytanie: ‘Czy pomagamy?’. Nie bardzo mamy jak pomagać, nie znamy się na pomocy, tylko na reporterce — dziennikarz na pisaniu, ja na fotografowaniu. W jaki sposób mogę coś poradzić na to, że 100 osób dziennie umiera z głodu? Publikacja fotograficzna może coś zmienić i być może tak było, bo moje zdjęcia np. z Konga były publikowane we Francji, w Stanach. Może wpłynęły na decyzję jakichś wysokich komisarzy, żeby pomoc zaczęła w końcu tam docierać. Ale nie mam żadnego dowodu, że fotografia jakoś zmieniła losy ludzi, którzy się na niej znaleźli” — Krzysztof Miller
Pracownicy mediów mają informować. Są potrzebni nie tylko odbiorcom, ale przede wszystkim tym, o których piszą, z którymi rozmawiają i których fotografują. Żeby mogli wykonywać swoją pracę, powinni mieć zapewnione bezpieczeństwo do tego stopnia, do jakiego jest to możliwe, również w brutalnych realiach wojennych.
ŹRÓDŁA:
Konwencja o Traktowaniu Jeńców Wojennych (III Konwencja Genewska) z dnia 12 sierpnia 1949 roku, Dz. U. 1956 nr 38 poz. 171
Protokół I Dodatkowy do Konwencji Genewskich z dnia 8 czerwca 1977 roku, Dz. U. 1992 nr 41 poz. 175
Emilia Dłużewska, „Fotoreporter Krzysztof Miller: 55 milimetrów od wojny” (wywiad), dostępny tutaj
Radosław Święs, „Bezpieczeństwo dziennikarzy w rejonach konfliktów zbrojnych. Sytuacja prawna, problemy, statystyki”, Wojna w mediach (red. W. Piątkowska-Stepaniak, B. Nierenberg), Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego, Opole 2007
Committee to Protect Journalists (cpj.org)
Reporters Without Borders (rsf.org)
Zdjęcie tytułowe: Sajgon, 1968. Fot. Nick Ut.