„Tak długo bowiem, jak każdy człowiek zachowuje uprawnienie, by czynić wszystko, co mu się podoba, wszyscy ludzie znajdują się w stanie wojny” pisał w XVII w Thomas Hobbes w swoim traktacie filozoficznym „Lewiatan”. W jego koncepcji świata właśnie owa wojna każdego z każdym jest naturalnym stanem człowieka. Oznacza ona nic innego, jak kierowanie się wyłącznie własnym interesem, zyskiem, komfortem, szeroko pojętym dobrem własnym. Taka koncepcja, kusząca na pierwszy rzut oka, szybko okazuje się koszmarem – wiąże się z nią stały konflikt interesów, przewidywane zyski odniesione na skutek sięgania po własne dobro nie przekraczają strat, wynikających z tego, że inni również po to dobro sięgają. Dodatkowo życie zostaje naznaczone poczuciem zagrożenia. Sposobem na osiągnięcie stanu względnego bezpieczeństwa jest zrzeczenie się części swojej wolności do nieograniczonego sięgania. Taka umowa społeczna musi być jednak bezwzględnie przestrzegana przez wszystkie jej strony – w przeciwnym wypadku zostaje zerwana, a wojna zaczyna się od nowa.
W sytuacjach kryzysowych, takich jak pandemia, którą obecnie przeżywamy, zrzekanie się swoich praw może być wyjątkowo widoczne. Obostrzenia wprowadzone w celu zapobiegania rozprzestrzenianiu się wirusa ograniczają komfort poszczególnych jednostek, przyczyniając się jednak do zysków całej społeczności. Jednym z zaleceń, o którym najgłośniej jest w mediach i mediach społecznościowych, jest noszenie masek. Jak działają? Jaką wybrać? I wreszcie: dlaczego miałbym w ogóle ją zakładać?
Jaki zasięg ma kichnięcie?
Rozważania na temat zasadności noszenia masek, należałoby rozpocząć od zastanowienia się w jaki sposób koronawirus się rozprzestrzenia. Obecność patogenów w kroplach wydychanych wraz z powietrzem została potwierdzona już w 1897 przez niemieckiego lekarza Carla Flügge. W ten sposób poznano tzw. drogę kropelkową szerzenia się zakażenia – kontakt z zainfekowanymi kroplami jest główną drogą rozprzestrzeniania się chorób układu oddechowego. Trzydzieści lat później William F. Wells, zajmujący się badaniem gruźlicy, wyróżnił krople duże i małe. Ten podział jest istotny do dziś i stał się podłożem do prowadzenia kolejnych badań. Wynika z nich, że wyróżniane przez Carla Flügge krople (w podziale Wellsa byłyby to duże krople o średnicy >5µm) to tylko część problemu. Są one jednak tym, z czym głównie kojarzymy drogę kropelkową – wydobywają się z ust i nosa w czasie kaszlu i kichania (szczególnie kiedy towarzyszy mu okrzyk, autorzy badali akurat: „aah” – emisja kropel sięga wtedy 330/s), oraz w trakcie mówienia (tu, co ciekawe, ilość kropel wiąże się z głośnością: szept daje 6 kropel na sekundę, podczas gdy głośne mówienie – aż 53/s). Krople mające powyżej 5µm średnicy traktowane były jako szybko opadające, obecne w powietrzu jedynie w odległości 1 m od ich źródła, zatem łatwe do uniknięcia przy zachowywaniu odpowiedniego (niewielkiego) dystansu. Należy jednak pamiętać o tym, że zawieszone w kroplach opadających na różne powierzchnie patogeny również mogą być zakaźne – stąd istotne jest dezynfekowanie przedmiotów oraz ograniczanie dotykania twarzy. Innym problemem są krople małe. Wyrzucone w trakcie kichania, kaszlu, mówienia, a nawet zwykłego oddychania krople o wielkości poniżej 5µm tworzą chmurę, która utrzymuje się w powietrzu, osiągając rozmiary przekraczające jeden, czy dwa metry. Chmura powstała w trakcie kichnięcia może mieć wielkość nawet 8 metrów i utrzymywać się kilka godzin! W jednym z badań przeprowadzonych w tym roku w Chinach, stwierdzono obecność cząstek wirusa w systemie wentylacyjnym w salach szpitalnych, gdzie leczono osoby chore na COVID-19. Badania mówiące o sposobach przemieszczania się małych kropli tłumaczą, w jaki sposób wirusy mogą być wykrywane w tak dalekiej odległości od zakażonego pacjenta. Maski dostępne na rynku chronią przed zakażeniami rozprzestrzeniającymi się drogą kropelkową na różne sposoby.

Zdjęcie: L. Bourouiba,Turbulent Gas Clouds and Respiratory Pathogen Emissions
Maski – czym się różnią i jak działają?
Wśród najbardziej popularnych masek możemy wyróżnić: maski materiałowe (czasami zastępowane szalikiem, czy chustą), maski chirurgiczne oraz maski z filtrem FFP/N95. Najmniej skuteczne z nich są maski materiałowe, zaś najbardziej skuteczne są maski N95 – jako jedyne ograniczają one ilość materiału zakaźnego również we wdychanym powietrzu, które oczyszczają z potencjalnie niebezpiecznych cząstek.

Zdjęcia: Matuschek et al. Face masks: benefits and risks during the COVID‑19 crisis, Eur J Med Res
Pomimo tego, że maski materiałowe i chirurgiczne nie chronią noszącego, pomagają w ograniczeniu rozprzestrzeniania się wirusa w społeczności. Przede wszystkim mechanicznie wyłapują opisane wyżej krople (i to zarówno małe, jak i duże) – potencjalne nośniki patogenów. Badania wskazują, że noszenie maski przez osobę zainfekowaną może znacząco ograniczyć możliwość zarażenia przez nią kolejnej osoby (koronawirusem, ale także wirusem grypy). Dodatkowo maska nie tylko wyłapuje kropelki śliny wydostające się z ust i nosa, ale stanowi również fizyczną barierę powstrzymującą noszącego przed dotykaniem twarzy, co przekłada się na lepszą higienę rąk i w konsekwencji – na mniejszą liczbę zakażeń. Sposób w jaki maski chronią przed rozprzestrzenianiem się wirusa można prześledzić w filmiku „Jak Działają Maski? (Obrazowanie Smugowe w Slow Motion!)” na kanale It’s Ok To Be Smart w serwisie Youtube.
Bardzo ciekawym efektem noszenia masek, innym niż mechaniczna ochrona przed patogenami, jest budzenie społecznej czujności, przez co poważniej podchodzimy do przestrzegania innych istotnych zaleceń – jako widoczny symbol sytuacji kryzysowej maska nie pozwala zapomnieć o obostrzeniach takich jak zachowywanie dystansu, czy częstsze mycie rąk.
Poszczególne typy masek różnią się trwałością, przepuszczalnością, komfortem używania. Wszystkie są jednak niezwykle istotne w zapobieganiu dalszemu rozprzestrzenianiu się pandemii. Przy braku działającego przyczynowo leku, lub szczepionki, działania zapobiegające zachorowaniu (w tym stosowanie masek) zyskują szczególne znaczenie. W wielu krajach wytyczne dotyczące noszenia masek nie były jednak tak jasne od początku pandemii. Największym zagrożeniem w jej pierwszych miesiącach była zbyt mała dostępność masek, która mogła okazać się niewystarczająca nawet dla pracowników ochrony zdrowia, mających codzienny kontakt z pacjentami chorującymi na COVID-19. Istniało również zagrożenie, że w czasie gromadzenia zapasów (często w nadmiernej ilości – co widzieliśmy na przykładzie makaronu, czy papieru toaletowego), duża część potrzebnych w tej chwili masek zostanie zachomikowana na przyszłość. Z tego powodu zarówno WHO, jak i rządy wielu krajów (również Polski) na początku pandemii nie zalecały noszenia masek przez osoby nie wykazujące objawów choroby. Nie oznacza to, że maski nie działają, czy że jesteśmy okłamywani (jak lubią to przedstawiać zaangażowani antymaseczkowcy) – zalecenia zmieniły się, kiedy dostępność masek wzrosła i nie było już problemem zapewnienie ich pracownikom ochrony zdrowia. W okresie od marca do sierpnia zostało też przeprowadzonych wiele badań naukowych, które potwierdziły, że noszenie masek jest jak najbardziej istotne dla ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa.
Oczywiście maski mają także wiele wad. Poza początkowo niewielką dostępnością, problemem może być chociażby ich cena – w czasie pandemii stały się droższe, niż kiedykolwiek wcześniej, a zakupienie maski FFP/N95, która chroni noszącego, to koszt nawet kilkudziesięciu złotych. Stąd bardzo popularne stały się maski materiałowe, wielokrotnego użytku. Należy jednak pamiętać o odpowiednim obchodzeniu się z noszoną wcześniej maską. Badania jednoznacznie pokazują, że skuteczność masek zakładanych wielokrotnie, z pominięciem prania, drastycznie spada. To samo dotyczy jednorazowych maseczek chirurgicznych, noszonych “do zużycia” (co w niektórych przypadkach oznacza nawet kilka tygodni (!)). Na powierzchni takich masek dochodzi do namnażania się mikroorganizmów – wilgotny materiał staje się znakomitym miejscem dla rozwoju bakterii, czy grzybów. Oczywiście nie powinien to być argument przeciw maskom, wystarczy w końcu regularne pranie materiałowych, lub wymienianie jednorazowych masek, aby problem zniknął. Kolejną wadą masek jest według badaczy budowanie fałszywego poczucia bezpieczeństwa. Z jednej strony, jak pisałam powyżej, są one symbolem sytuacji kryzysowej i przypominają o konieczności stosowania się do zaleceń i zachowywania ostrożności. Z drugiej strony często zapomina się o tym, że maska materiałowa, lub chirurgiczna nie chroni noszącego. Stwierdzenie, że można bezpiecznie pójść do zatłoczonego centrum handlowego, albo na koncert, bo „przecież ubiorę maseczkę” jest najlepszym przykładem takiego myślenia. Ten problem również można rozwiązać – wystarczy odpowiednia edukacja i zrozumienie sposobu działania masek.
W czasie badań klinicznych dotyczących masek rejestrowano również skutki uboczne ich noszenia. Najczęściej zgłaszane były: dyskomfort, duszność (czyli subiektywne odczucie braku powietrza) oraz zmiany skórne pojawiające się na twarzy, jednak żaden ze zgłoszonych problemów nie stanowił zagrożenia dla zdrowia uczestników badania. W jednym z badań nad stosowaniem masek (przeprowadzonym w maju 2011 i dotyczącym zapobiegania chorobom układu oddechowego u pracowników ochrony zdrowia) wykazano korelację pomiędzy częstym stosowaniem masek FFP/N95 a bólami głowy. Późniejsze badania nie potwierdziły jednak tej obserwacji. Nie wykazano także różnicy w skutkach ubocznych stosowania masek chirurgicznych i materiałowych.
Mój komfort jest lepszy niż twój
Jeżeli weźmiemy pod uwagę wymienione powyżej minusy, a także fakt, że maski chirurgiczne i materiałowe nie chronią noszącego, nie powinny nas zaskoczyć zyskujące popularność grupy antymaseczkowe. Odmowa zakrywania ust i nosa jest uzasadniana prawem do decydowania o sobie, często można usłyszeć pytania, które można podsumować jednym: Dlaczego JA mam narażać się na dyskomfort, skoro maseczka nawet mnie nie chroni? To podejście bardzo przypomina mi inną społeczną kwestię – ruchy antyszczepionkowe. W statucie organizacji Stop NOP czytamy, że celem Stowarzyszenia jest „respektowanie wolności i swobód obywatelskich, a także praw człowieka i pacjenta, szczególnie w zakresie wyboru metody profilaktyki i leczenia chorób, w tym groźnych chorób zakaźnych”. Nietrudno zauważyć, że organizacja, która zrzeszałaby antymaseczkowców, mogłaby w swoim statucie posłużyć się identycznym zdaniem. Oba problemy mają wspólne źródło – wybór pomiędzy dobrem jednostki i dobrem grupy.
Na początku tego tekstu przywołałam hobbesowską wizję świata, w którym człowiek (który jest z natury zły) żyje w stanie wojny każdego z każdym. Aby móc funkcjonować w społeczeństwie i jako społeczeństwo, ludzie muszą być zmuszeni do przestrzegania praw, które ograniczają ich początkową wolność. Takimi ograniczeniami wolności mogą być nie tylko zakazy, nie pozwalające chociażby okraść innej osoby, ale także nakazy – np. nakaz szczepień, zapinania pasów, czy poddawania się kontroli osobistej na lotniskach. Jak pisze Łukasz Lamża w swojej książce „Światy równoległe” stanowią one zbiorową odpowiedź na problem, który dotyczy zbiorowości. Oczywiście należy rozpatrzyć, czy koszt ponoszony przez jednostkę jest proporcjonalny do korzyści odnoszonych przez grupę. Co jednak, kiedy nie mamy do czynienia z prawem, ale z zaleceniem? Czy człowiek jest niezdolny do poświęcenia swojego komfortu dla dobra grupy, kiedy nie ciąży nad nim widmo kary?
Jako pierwszy przychodzi mi na myśl przykład Hongkongu. Na początku pandemii, kiedy WHO nie zalecało jeszcze noszenia masek, mieszkańcy Hongkongu postanowili dobrowolnie nosić je nie tylko w sklepach, czy w transporcie publicznym, ale we wszystkich miejscach publicznych. Po upływie stu dni porównano Hongkong z krajami o podobnym zagęszczeniu ludności, systemie opieki zdrowotnej, poziomie dobrobytu oraz wyszczepialności na gruźlicę (były to Singapur, Korea Południowa, Włochy, Niemcy i Hiszpania). Okazało się, że liczba zakażonych (w przeliczeniu na milion mieszkańców) była znacząco niższa niż w krajach, gdzie nie noszono masek. Podczas gdy liczba zakażeń i zgonów z powodu COVID-19 rosła na całym świecie w zatrważającym tempie, Hongkong odnotował niewiele przypadków, powiązanych z zaledwie jedenastoma ogniskami zakażenia. Pomimo tego, że noszenie masek było dobrowolne, podczas liczenia osób zasłaniających usta i nos w godzinach porannego szczytu zaobserwowano, że jedynie 3,4% z 10 050 osób nie nosiło maski. Na dzień dzisiejszy w Hongkongu zachorowało 4985 osób, co daje 675 przypadków na milion mieszkańców, a w Polsce 75 734 osób, co daje 1973 przypadków na milion mieszkańców.
Jak widać na powyższym przykładzie, wolność od noszenia masek (które mogą powodować przecież dyskomfort, czy zmiany skórne) skutkuje znacząco wyższą (niemal trzykrotnie!) zapadalnością na COVID-19. Wiąże się to z rozwijającą się pandemią, wydłużonym czasem lockdownu, dyskomfortem wielu osób, które znalazły się w kwarantannie, utrudnieniami w działaniu firm, a wreszcie z cierpieniem osób, które zachorowały. Część z nich musiała być hospitalizowana, część zmierzy się z powikłaniami choroby, część zmarła.

Zdjęcia: YouTube / Daily Bits – Twitter / @futilecauz
Znowu porównam tę sytuację do działania ruchów antyszczepionkowych. Na blogu Mitologia Współczesna, w tekście im poświęconym, Marcin Napiórkowski pisze: „Dziś proponuję spojrzeć na to inaczej niż zwykle. W pytaniu o wolność nigdy nie chodzi o jednostkę. Bo żadna jednostka nie jest samotną wyspą […] To, co wydawało się po prostu wolnością jednostki, przy bliższym spojrzeniu okazuje się ufundowane na niewoli, niedoli lub poświęceniu kogoś innego. W dodatku często jest to gra o sumie niezerowej. Niewielka swoboda jednego realizuje się kosztem poważnego ograniczenia wolności wielu […] Warto zatrzymać się i pomyśleć, jakie byłyby konsekwencje wprowadzenia w życie hasła „Jest ryzyko, musi być wybór”. Jeżeli nagle wszyscy w społeczeństwie postanowią „skorzystać ze swojej wolności”, dzieci naszych dzieci będą cieszyć się pełną swobodą, masowo chorując przy tym na odrę, polio czy krztusiec.”
Po przeanalizowaniu powyższego problemu, dochodzę do wniosku, że na pytanie: „czy nosić maseczkę?” odpowiedź może być tylko jedna – JESZCZE JAK! Nie tylko tam, gdzie jest to bezwzględnie wymagane, ale we wszystkich miejscach publicznych. Przykład Hongkongu, oraz analizy publikowane w różnorakich pismach naukowych, przeprowadzane na setkach badanych, jednoznacznie wskazują, że maski są ważnym elementem zbiorowej ochrony przed koronawirusem. Zaś opór (wynikający z chęci obrony własnej wolności za wszelką cenę i z egoistycznego umiłowania własnego komfortu) pozwolę sobie podsumować cytatem ze „Śmierci pięknych saren” Oty Pavla: „Idziemy na całego, bo jeszcze nigdy nie byliśmy nieżywi.”
Bibliografia:
D. K. Chu, E. A. Akl, Physical distancing, face masks, and eye protection to prevent person-to-person transmission of SARS-CoV-2 and COVID-19: a systematic review and meta-analysis, Lancet, czerwiec 2020; (duża metaanaliza, polecam, jeśli ktoś szuka twardych danych, zarówno w temacie masek, jak i utrzymywania dystansu)
C. Matuschek, F. Moll, H. Fangerau, Face masks: benefits and risks during the COVID-19 crisis European Journal of Medical Research, 2020; (bardzo dobre podsumowanie sposobu działania różnych typów masek)
M. H. Chua, W. Cheng, S. S. Goh, Face Masks in the New COVID-19 Normal: Materials, Testing, and Perspectives, Research (Wash D C), sierpień 2020; (polecam szczególnie tabelę 2., która mówi, że ktoś zbadał użyteczność worków do odkurzacza jako materiału do stworzenia maseczki)
R. Chou, T. Dan, R. Jungbauer, C. Weeks, M. McDonagh, Masks for Prevention of COVID-19 in Community and Healthcare Settings, Rapid Evidence Product, czerwiec 2020
N. H. L. Leung, D. K. W. Chu, Respiratory virus shedding in exhaled breath and efficacy of face masks, Nature Medicine, kwiecień 2020;
D. Szczesniak, M. Ciulkowicz, J. Maciaszek, Psychopathological responses and face mask restrictions during the COVID-19 outbreak: Results from a nationwide survey, Brain, Behavior, and Immunity, lipiec 2020;
L. Bourouiba, Turbulent Gas Clouds and Respiratory Pathogen Emissions, Potential Implications for Reducing Transmission of COVID-19, JAMA Insights, marzec 2020;
K. K. Cheng, T. H. Lam, C. C. Leung, Wearing face masks in the community during the COVID-19 pandemic: altruism and solidarity, Lancet, kwiecień 2020;
L. Morawska, G.R. Johnson, Z.D. Ristovski, Size distribution and sites of origin of droplets expelled from the human respiratory tract during expiratory activities, Journal of Aerosol Science, marzec 2009; (tu można poczytać o tym, w jaki sposób bada się plucie przy kichaniu)
CDC, Principles of Epidemiology in Public Health Practice, Third Edition
An Introduction to Applied Epidemiology and Biostatistics, Lesson 1: Introduction to Epidemiology, Section 10: Chain of Infection; (darmowy kurs epidemiologii!!!)
M. Napiórkowski, Jest ryzyko, musi być wybór. Brzmi dobrze, ale to nieprawda, blog Mitologia Współczesna, czerwiec 2020; (jeden z najlepszych blogów w internecie)
Ł. Lamża, Światy równoległe. Czego uczą nas płaskoziemcy, homeopaci i różdżkarze, Wydawnictwo Czarne, 2020;
Zdjęcie tytułowe: Jose Carlos Fajardo/Bay Area News Group, 5.06.2020