Skutków kryzysu migracyjnego jest wiele. Myśląc o masowej migracji skupiamy się przede wszystkim na podkreśleniu zagrożeń dla państw goszczących. W tym wszystkim zapominamy o tragedii samych przybyszy. Ludzi, którzy stawiają wszystko na jedną kartę. Nierzadko poświęcają cały swój majątek, a życie oddają w ręce przemytników. Udają się w nieznaną podróż zmuszeni pokonać setki, a nawet tysiące kilometrów drogą lądową lub morską. Wszystko po to, aby wszelkimi sposobami dostać się do “europejskiego raju”.
Długofalowe skutki Arabskiej Wiosny oraz zaangażowanie w nią innych państw wzmożyły emigrację z objętych nią terenów. Chociaż liczba migrantów rosła od lat, to za początek kryzysu przyjmuje się 2015 rok, kiedy to w państwach Unii złożono ponad milion wniosków o azyl. System okazał się niewydolny, a brak wspólnej polityki migracyjnej utrudniał niesienie skutecznej pomocy migrantom.
EFEKT MOTYLA
Z perspektywy czasu można stwierdzić, że Europa nie zdała testu, ale nauczyła się “wyciągać wnioski” na przyszłość. Nade wszystko skupiła się na wzmocnieniu ochrony zewnętrznych granic UE. Unijne agencje powzięły również kroki w celu przeciwdziałania przemytowi ludzi, poprzez lepszą koordynację zadań i wymianę informacji. Nie są to jednak działania wystarczające. Bynajmniej nie udało się rozwiązać kluczowych problemów w miejscach występowania konfliktów, które pociągnęły za sobą masowe migracje, w związku z czym migranci z różnym natężeniem przybywają nadal. Poza tym z biegiem lat mogliśmy zaobserwować nasilenie się innych, mniej znanych, karygodnych praktyk.
CZYM WŁAŚCIWIE SĄ PUSHBACKI?
Do zjawiska pushbacku, jak sama nazwa wskazuje, dochodzi w przypadku przymusowego “odepchnięcia” migrantów znajdujących się w pobliżu granicy lub na granicy, którą usiłują przekroczyć. Praktyka ta stosowana jest również wobec osób, którym udało się w sposób nielegalny przejść przez granicę. W trakcie zawracania migrantom odmawia się możliwości ubiegania o ochronę międzynarodową.
Coraz częściej odnotowuje się również przypadki używania wobec nich przemocy i poniżania. Działanie to ma na celu zniechęcenie do ponownej próby przekroczenia granicy. Przypadki pushbacków w Europie odnotowano m.in. w Bośni i Hercegowinie, Chorwacji, Francji, Grecji, Słowenii, Hiszpanii, Polsce, na Malcie i Cyprze oraz we Włoszech.
Wszystko wskazuje na to, że pushbacki nie są zjawiskiem sporadycznym. Można posilić się nawet na stwierdzenie, że w przypadku wielu państw stały się częścią polityki migracyjnej i ochrony granic. Nielegalne wypychanie i przymusowe powroty nie mają nic wspólnego z procedurą deportacyjną, która odbywa się na zasadach prawa. W praktyce pushbacków nie ma mowy o legalności jej przeprowadzania, zwłaszcza że podczas odpychania dochodzi do pogwałcenia fundamentalnych zasad i przepisów prawa międzynarodowego.
PRAWA CZŁOWIEKA? TYLKO NA PAPIERZE
Przede wszystkim każdej osobie należy się dostęp do procedury azylowej. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z 1948 roku w art. 14 pkt. 1, wskazuje iż:
W razie prześladowania, każda osoba jest uprawniona do ubiegania się o azyl i korzystania z niego w innych krajach.
Z kolei “żelazna zasada” non-refoulement znajdująca swoje odniesienie w art. 33 pkt. 1 o zakazie wydalania lub zawracania Konwencji Genewskiej dotyczącej statusu uchodźców z 28 lipca 1951 roku mówi jasno, że:
Żadne Umawiające się Państwo nie wydali lub nie zawróci w żaden sposób uchodźcy do granicy terytoriów, gdzie jego życiu lub wolności zagrażałoby niebezpieczeństwo ze względu na jego rasę, religię, obywatelstwo, przynależność do określonej grupy społecznej lub przekonania polityczne.
Współcześnie rozszerzono zakres interpretacji artykułu Konwencji i tyczy się on wszystkich osób, które posiadają status uchodźcy, ale również tych, które ubiegają się o ochronę międzynarodową w związku z czyhającym na nie zagrożeniem w miejscu, z którego zbiegły. Podobnie jak w powyższych dokumentach w Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej znajdują się art. 18 i 19, w których gwarantuje się prawo do azylu, a także zakazuje się wydaleń zbiorowych i ekstradycji do państwa, w którym istnieje poważne ryzyko poddania karze śmierci, torturom lub innemu nieludzkiemu i poniżającemu traktowaniu.
Każda osoba ma prawo do bycia wysłuchanym w swojej sprawie i oceny jej potrzeb w zakresie ochrony. Konsekwencją odmowy dostępu do procedur azylowych i przymusowego wydalenia jest narażenie na niebezpieczeństwo osoby ubiegające się o jej uzyskanie. Bez analizy przyczyny, dla której dana osoba zdecydowała się opuścić miejsce zamieszkania, nie da się stwierdzić, czy grozi jej realne niebezpieczeństwo w razie powrotu. Niemniej jednak, wygoda wzięła górę nad respektowaniem prawa międzynarodowego, w rezultacie czego przymusowe odpychanie trwa w najlepsze.
Przede wszystkim państwa zyskały możliwość uchylenia się od odpowiedzialności za niedopuszczenie migrantów do skorzystania z przysługujących im praw. Z daleka od krajowej jurysdykcji nie mają możliwości złożenia skargi na sposób przeprowadzenia wobec nich procedury azylowej, a raczej na brak jej rozpoczęcia i bezprawne wydalenie. W następstwie czego, dochodzi do złamania kolejnego zapisu ww. Konwencji, czyli art. 13 o prawie do skutecznego środka odwoławczego, na podstawie którego osoba, której prawa i wolności zostały naruszone, ma prawo do środka odwoławczego do właściwego organu państwowego.
PRZEMOC I TORTURY NA BAŁKANACH
W tym wszystkim zatrważający jest również fakt, do jakich sytuacji dochodzi w trakcie przymusowego zawracania migrantów. Dowodów na nieludzkie traktowanie w czasie stosowania pushbacków jest wiele.
Międzynarodowe organizacje stale donoszą o kolejnych zdarzeniach, w których występuje przemoc fizyczna i seksualna, a także poniżające traktowanie migrantów. Powtarzają się również informacje o przypadkach represji w postaci zastraszania i okradania z rzeczy do nich należących. Dochodzi też do pozbawiania elementów odzieży i utrudniania dostępu do żywności, czy podstawowych usług medycznych.
Organizacja Border Violence Monitoring Network stworzyła raport “Annual Torture Report 2020”, w którym zawarto analizę danych pozyskanych z 286 zeznań migrantów na granicach bałkańskich.
Uzyskano informacje, wedle których w 87% (Chorwacja) i 89% (Grecja) przypadkach odepchnięć, w których brały udział służby graniczne obu tych krajów, doszło do co najmniej jednej z form przemocy lub nadużyć. Według BVMN stanowiły one tortury, bądź nieludzkie traktowanie.
W analizie sporządzonej przez Amnesty International w 2019 r. “Pushed To The Edge. Violence And Abuse Against Refugees And Migrants Along The Balkans Route” na podstawie doniesień organizacji pozarządowych oraz rozmów przeprowadzonych z ofiarami pushbacków, przedstawione zostały praktyki stosowane przez bałkańskie służby. Jedna z wielu historii nieludzkiego traktowania dotyczy Raifa z Gazy, którego chorwacka policja złapała wraz z ośmioma innymi osobami, z którymi podróżował.
Po tym, jak nas nas zgarnęli, zawieźli nas na granicę z Bośnią. Kazali nam wysiąść z samochodu jeden po drugim, wtedy zaczęli nas bić pałkami i pięściami. Poczułem silny ból w żołądku.
Raif powiedział, że policja spryskała jego twarz czymś, co jak sądził, było gazem pieprzowym.
Nie mogłem nic zobaczyć. Moje oczy płonęły. Potem kazali nam iść i nigdy nie wracać do Chorwacji.
Dziennikarze The Guardian w 2020 r. przeprowadzili rozmowy z poszkodowanymi obywatelami pochodzącymi głównie z Afganistanu i Pakistanu. Zatrzymano ich na terytorium Chorwacji w pobliżu granicy ze Słowenią, a następnie przewieziono na posterunek policji. Na miejscu odmówiono im procedury azylowej. Migrantów wypuszczono, jednak na odchodne funkcjonariusze mieli ich okraść, pozbawić ubrań i namalować na ich głowach pomarańczowe krzyże. Na końcu zostali również pobici drewnianymi pałkami.
Zrobili krzyże na naszych głowach i niektórym facetom pomalowali wąsy lub czoła. Następnie zdjęli z nas ubrania i buty, zabrali nam pieniądze i telefony komórkowe oraz podpalili nasze ubrania i rzeczy. Około 10 z nich stanęło w rzędzie i kazali nam przejść obok, wówczas zaczęli nas bić drewnianymi kijami i pałkami policyjnymi. Potem wepchnęli nas do rzeki i powiedzieli nam, żebyśmy nie wracali.
Chorwackie władze wielokrotnie zaprzeczały stawianym zarzutom zarówno o odepchnięcia, jak i przemoc ze strony funkcjonariuszy straży granicznej.
„JEDEN ZA JEDNEGO”
Organizacje pozarządowe alarmują o rosnącej liczbie przypadków zawracania drogą morską na Morzu Egejskim i Śródziemnym. Migranci odpychani są natychmiast po dotarciu na ląd, bądź są eskortowani z greckich wód terytorialnych do sąsiedniej Turcji. Ich prośby o ochronę międzynarodową są ignorowane.
Tak samo jak w przypadku Chorwacji docierają informacje o stosowaniu środków przemocy i poniżającego traktowania przez funkcjonariuszy greckich służb. Zdarzają się także sytuacje, w których podróżujących często wadliwymi i przeludnionymi łodziami, z premedytacją pozostawia się bez udzielenia pomocy poza wodami należącymi do Grecji. Wszystko po to, aby nie dopuścić do ich wkroczenia na obszar wód przybrzeżnych rozciągających się 12 mil morskich od granicy wybrzeża. Kraje członkowskie UE zobligowane są do udzielenia dostępu do procedury azylowej w momencie, kiedy osoba przybywająca znajduje się na ich terytoriach, bądź przynależących do nich wodach morskich. Takiego obowiązku nie ma, jeśli osoba znajduje się poza ich zasięgiem.
Dlatego też, coraz częściej dochodzi do kuriozalnych przypadków wychwytywania podróżujących jeszcze przed wkroczeniem na wody morskie Grecji i zawracania ich do Turcji, z którą UE podpisała w 2015 r. regionalne porozumienie o współpracy migracyjnej. W jej ramach Turcja zobowiązała się do powstrzymania migrantów zmierzających do Europy i realizacji układu “jeden za jednego”. Oznacza to, że za każdego Syryjczyka cofniętego z Grecji do Turcji, UE przesiedli do jednego z krajów członkowskich Syryjczyka znajdującego się w tureckim obozie. Ponadto Turcja uzyskała wsparcie finansowe, liberalizację wizową i ożywienie negocjacji akcesyjnych. Konsekwencją tejże współpracy jest szereg nadużyć ze strony państw UE, które w sposób bezprawny “przerzucają” migrantów do Turcji.
W przeszłości zdarzały się również incydenty na Morzu Śródziemnym, w których statki państwowe ustawiały się dokładnie poza tymi 12 milami, a następnie odpychały łodzie uchodźców z powrotem, aby nie mogły wjechać do kraju.
fragment wypowiedzi profesora uniwersytetu w Hamburgu Alexandra Proelssa, specjalizującego się w prawie narodów i międzynarodowym prawie morza, w rozmowie z DW
W tym wszystkim należy pamiętać, że zgodnie z Konwencją ONZ o prawie morza z 1982 r. oraz Międzynarodową konwencją o poszukiwaniu i ratownictwie morskim z 1979 r. każdy kapitan zobowiązany jest do udzielenia pomocy ludziom znajdującym się w niebezpieczeństwie. Wyjątek stanowi jedynie sytuacja, w której zagrażałoby to własnemu statkowi lub załodze.
W zeszłym roku według doniesień “The Independent”, Niamh Keady-Tabbal, naukowiec w Global Legal Action Network (GLAN), w imieniu młodszego z dwojga nastolatków z Afganistanu złożył skargę w jego sprawie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Nastolatkowie drogą morską przedostali się do greckiego obozu dla uchodźców na wyspie Samos. Tam została udzielona im pomoc przez jego mieszkańców. Jednak niedługo później, bez żadnych wyjaśnień zostali wywiezieni z obozu na greckim statku straży przybrzeżnej i porzuceni na tratwie życia poza wodami terytorialnymi Grecji. Szczęśliwie udało im się dopłynąć do wybrzeża Turcji, skąd zostali ocaleni przez turecką straż przybrzeżną.
CHAIN PUSHBACKS
Upowszechnienie się praktyki pushbacków doprowadziło do powstania zjawiska “łańcuchowych wypchnięć”. Dochodzi do nich, kiedy migranci wydalani są kolejno przez różne kraje. Bez możliwości ubiegania się o ochronę międzynarodową i nie zważając na fakt, że z każdym wydaleniem do kraju sąsiedniego naraża się ich na niebezpieczeństwo. Zwłaszcza, gdy odsyła się ich do kraju, bez gwarancji zapewnienia im bezpiecznej i godnej egzystencji.
ZMIERZCH EUROPEJSKICH WARTOŚCI?
Na świecie do pushbacków dochodzi niemalże codziennie. Można odnieść wrażenie, że stało się to normalną procedurą ochrony granic. Tym bardziej, że sama europejska agencja straży granicznej i przybrzeżnej Frontex została oskarżona o zatajanie informacji o rzekomych odepchnięciach, a nawet o branie czynnego udziału w całym procederze. W głowach wielu europejskich decydentów utrwaliło się przekonanie, że pogorszenie się warunków w obozach dla migrantów i uchodźców oraz agresja stosowana na granicach doprowadzą do zahamowania napływu ludzi. Nic bardziej mylnego. Ucieczka z miejsca zagrożenia, będąc pozbawionym jakichkolwiek perspektyw, często stanowi jedyną alternatywę dla poprawy własnego bytu.
Europa może starać się budować mury, tak jak ma to miejsce w przypadku Grecji, jednak dla osób, których jedyną nadzieją na przetrwanie jest dotarcie do granic Unii, nie ma przeszkody, której nie dałoby się ominąć. Z przykrością należy stwierdzić, że Europa zdążyła przywyknąć do powtarzających się przypadków najbardziej rażących zbrodni. Tak jakby stanowiły one zło konieczne w całym kryzysie migracyjnym. Chociaż nikt nie ośmieli się zaprzeczyć, że nie ma idealnego rozwiązania dla problemu nielegalnych migracji, tak nie można się zgodzić, aby pushbacki trwały w najlepsze i szukać usprawiedliwienia dla agresji europejskich strażników. Przemoc i bezprawie nie mogą stanowić jedynej formy radzenia sobie z problemem. W przeciwnym razie konsekwencje mogą być daleko idące, zwłaszcza dla życia osób, które naraża się na niebezpieczeństwo jego utraty.
Prócz tego, kontynuacja stosowania pushbacków może okazać się gwoździem do trumny dla wyznawanych przez Zachód norm i wartości, a co za tym idzie doprowadzić do ich nieodwracalnego podważenia i degradacji. Informacje o przypadkach odpychania periodycznie przewijają się na pierwszych stronach gazet, jednak nie wywołują już takiego zgorszenia jak kiedyś. Bynajmniej nie oznacza to, że należy o całym procederze przestać mówić. Przeciwnie, na gromkie brawa zasługują organizacje pozarządowe zajmujące się monitorowaniem przypadków łamania praw człowieka na granicach europejskich, a także praca dziennikarzy. Presja wywierana na unijnych przedstawicieli sprawiła, że Komisja Europejska zleciła utworzenie państwom członkowskim niezależnego mechanizmu monitorowania nadużyć na granicach UE. Ponadto Parlament Europejski wszczął dochodzenie ws. poszanowania praw podstawowych przez Frontex.
Zabezpieczenie granic Grecji i ochrona uchodźców nie wykluczają się wzajemnie. Jedno i drugie jest możliwe. To nie jest żaden dylemat, ale równowaga, która musi zostać osiągnięta.
ŹRÓDŁA
http://uchodzcy.info/infos/obecny-kryzys-migracyjny/
https://www.dw.com/en/european-refugee-policy-are-pushbacks-at-sea-legal/a-54080544
Annual Torture Report 2020 – Border Violence Monitoring Network